Informacje 2007

22.12.07

 

 

 

"Skarb narodów", którego kontynuacja - "Skarb narodów: Księga tajemnic" - pojawi się  kinach już 4 stycznia, nieraz był obwoływany fenomenem. Nawet nieomylnego producenta Jerry'ego Bruckheimera skala sukcesu nieco zaskoczyła. Bo to, że film nawiązujący do tajemniczych kart w historii Ameryki podbije Stany Zjednoczone, nie budziło wątpliwości, ale to, że tak bardzo spodoba się również w Europie, nie było wcale pewne.

Powodem tak wielkiego sukcesu (film zarobił w kinach na świecie ponad 347 milionów dolarów) mogła być, oprócz genialnej obsady, także genialna atmosfera na planie. Gwiazdor filmu Nicolas Cage z Jerrym Bruckheimerem spotkał się wówczas już po raz czwarty, p  "Twierdzy", "Con Air - locie skazańców" i "60 sekundach". Nicolas jest laureatem Oscara i jeśli chce, może zagrać moim zdaniem dosłownie wszystko - mówił producent. - Może złamać publiczności serce i rozśmieszyć ją do łez. Dlatego jestem dumny, że współpraca między nami tak dobrze się układa. Nic dziwnego, że postarał się o tę samą ekipę także przy "Skarbie narodów: Księdze tajemnic".

Jednak Cage'a do pracy nad obiema częściami "Skarbu narodów" przyciągnęła jeszcze jedna, istotna okoliczność, być może nawet ważniejsza od osoby Bruckheimera. Znam doskonale reżysera Jona Turteltauba z czasów, gdy byliśmy nastolatkami. Chodziliśmy do tej samej szkoły średniej i wspólnie pobieraliśmy lekcje z wiedzy o teatrze. Szczerze mówiąc, to Jon dostał główną rolę w inscenizacji "Naszego miasta", a nie ja - śmiał się, snując wspomnienia, aktor. Reżyser zaś tak komentował znajomość z Cagem: Towarzysko, jeśli chodzi o gusta i usposobienie, byliśmy swoim przeciwieństwem. Ja byłem otwarty i pełen zaufania, optymistyczny. Bardzo lubiłem grać w musicalach. Nic był zamknięty w sobie, mocno zbuntowany. I takim w wielkiej mierze pozostał. A jednak ta nasza odmienność nas fascynowała i przyciągała, chociaż czasem drażniliśmy się nawzajem. Nic pozostał taki, jaki był. Ale jego bunt kończy się zawsze tam, gdzie mógłby skrzywdzić drugą osobę. I, co jest bezcenne wśród gwiazd, nigdy nie popadł w egotyzm i megalomanię. Przy tym wszystkim jest dżentelmenem, spokojnym i uprzejmym. Cage dodawał po namyśle: Przyjaźniliśmy się, ale myślę, że zawsze istniał pomiędzy nami mocny element rywalizacji i wynikające z tego faktu pewne napięcie. Tak było w naszych szczenięcych latach. Pracując nad "Skarbem narodów" mocno zbliżyliśmy się do siebie, zrozumieliśmy się lepiej. Teraz pojawiła się między nami naprawdę silna więź.

Benjamin Franklin Gates (Nicolas Cage), po odkryciu tajemnicy templariuszy, został  najbardziej znanym w USA  poszukiwaczem skarbów. Wraz z ojcem, Patrickiem (Jon Voight), odnajdują teraz osiemnaście zaginionych kart z dziennika Johna Wilkesa Bootha, zabójcy prezydenta Abrahama Lincolna. Okazuje się, że przodek Gatesów, Thomas, był jednym z uczestników spisku, w skład którego wchodził też Booth.

"Skarb narodów: Księga tajemnic" w kinach od 4 stycznia.

Informacja własna.

20.12.07

 

Na uroczystej premierze filmu "Ranczo Wilkowyje", w warszawskim kinie Cinema City Sadyba, spotkali się w środę (19 grudnia) niemal wszyscy twórcy tej najnowszej polskiej komedii. I choć nastrój był przedświąteczny, reżyser filmu Wojciech Adamczyk nie ukrywał nerwów towarzyszących wypuszczaniu "dziecka" w świat. Gdyby stres generował impuls elektryczny, moim udałoby się oświetlić całą gminę Mińsk Mazowiecki, gdzie kręciliśmy film - powiedział do zgromadzonych gości. 

Stres wynagrodziły mu chyba gromkie brawa, które zebrał film po projekcji. Publiczność udała się na popremierowy bankiet w wyśmienitych humorach. I choć wydawałoby się, że teraz o "Ranczu Wilkowyje" wiemy już naprawdę wszystko, gdy się dobrze zastanowić, brakuje jednak odpowiedzi na pytanie podstawowe, ba! Tytułowe. Skąd właściwie wzięły się te "Wilkowyje"? I tu z pomocą spieszą scenarzyści - Robert Brutter oraz Jerzy Niemczuk

Ten pierwszy wyjaśnia: Nazwę "Wilkowyje" wieś z "Rancza" pożyczyła od małej wioski, leżącej między Wilgą a Garwolinem, choć prawdziwa wieś ma na końcu "a", nie "e". Jechałem kiedyś do Garwolina i nazwa wsi na drogowskazie mnie zauroczyła, bo świetnie oddaje krańcową peryferyjność. A właśnie o taką wieś nam chodziło! Taką, w której, jak mówi porzekadło, wrony zawracają, bo dalej nie ma gdzie lecieć. Później dowiedziałem się, że dzielnica w Tychach też tak się nazywa, ale wcześniej nie miałem o tym pojęcia. Człowiek uczy się całe życie.

Jerzy Niemczuk dodaje: Wilkowyje, jedna z najbardziej znanych gmin w Polsce, leży na wschód od Radzynia  podlaskiego, niedaleko granicy z Białorusią, czyli na kresach dzisiejszej Rzeczpospolitej. Próżno wszakże szukać Wilkowyj na mapie, bo jest to gmina mityczna. Nazwa wskazuje na faunę tych okolic, choć w dzisiejszych Wilkowyjach trudno spotkać wilka, zdarza się natomiast, że człowiek człowiekowi bywa tu wilkiem.

Aby sprawdzić, co słychać u ulubionych bohaterów, z pewnością zjawią się w kinach nie tylko mieszkańcy podgarwolińskiej Wilkowyi oraz tyskich Wilkowyj, ale i innych "rancz" z całej Polski. Warto, bo dziać się będzie sporo: Lucy (Ilona Ostrowska) i Kusy (Paweł Królikowski) będą musieli stawić czoło niespodziewanemu gościowi - Louisowi (Radosław Pazura), z którym, jak się okaże, dziewczynę wciąż wiąże dość istotny akt prawny. Wójt i Pleban (Cezary Żak) z jeszcze większym zapamiętaniem będą sobie robić na przekór, a wszystko okrasi wizyta Czerepacha (Artur Barciś) w roli kontrolera z Izby Obrachunkowej. Strach się bać! 

Film "Ranczo Wilkowyje" na ekranach kin już od 26 grudnia.

Informacja własna.

18.12.07

 

Kinowy początek roku to prawdziwa przygodowa bomba! Do premiery szykuje się bowiem legendarny producent Jerry Bruckheimer z kontynuacją swojego wielkiego hitu sprzed czterech lat - "Skarb narodów: Księga tajemnic".

Ten największy producent Hollywood nie ukrywa zadowolenia z faktu, że jemu pierwszemu udało się w końcu namówić Nicolasa Cage'a do zagrania w sequelu. Zwłaszcza, że gwiazdor niejednokrotnie podkreślał: Pomysł, by się powtarzać, nigdy nie wydawał mi się atrakcyjny. Jednak po przeczytaniu scenariusza Cage szybko zmienił zdanie: Gwarantował, że mamy do czynienia z nową przygodą, całkiem inną historią. Poza tym, przypomniałem sobie to, co kiedyś powiedział Martin Sheen. Liczy się, czy lubisz ludzi, z którymi pracujesz oraz czy lubisz miejsca, w których kręcisz. Zgadzam się z nim! A nasz zespół był naprawdę zgrany i doskonale nam się pracowało podczas kręcenia pierwszego filmu.

O pomyśle na "Księgę tajemnic" Bruckheimer mówił tak: Zagadka musi być bardziej zaskakująca i skomplikowana, a efekty widowiskowe bardziej efektowne. Ekipa powinna zostać ta sama. Byłem dumny, że Cage i Jon Voight powrócili na plan. Po raz pierwszy pojawili się na planie sequela! - podkreślał. - Bardzo cieszyłem się, że do kluczowych nowych ról udało się pozyskać aktorów tej klasy, co Helen Mirren oraz Ed Harris. A nie było to takie łatwe. Producent Mike Stenson opowiadał, że wcale nie był pewny, czy Helen Mirren nie odrzuci roli, ponieważ tak się złożyło, iż  stateczną propozycję złożono jej w tydzień po tym, jak dostała Oscara za "Królową". Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby - zarzucona propozycjami - tę akurat odrzuciła. Tak się jednak nie stało. Widziałam pierwszą część filmu i wydała mi się naprawdę zabawna - mówiła aktorka. - Odwoływała się do historii w pełen dowcipu sposób. 

Zaś Ed Harris, odtwórca roli Wilkinsona, wspominał, że pierwszy film oglądał w towarzystwie żony i córki i był serdecznie ubawiony. Ale być może najważniejsze w decyzji o przyjęciu roli było to, że wielu członków ekipy znał osobiście i po prostu ich lubił. Tak mówił o swym występie: Znam Jona Turteltauba z festiwalu w Sundance i cenię go, z Nikiem pracowaliśmy razem przy "Twierdzy", którą, jak wiadomo, produkował Jerry, a z Diane  potkaliśmy się na planie "Kopii mistrza" na Węgrzech. Zdaje się więc, że na planie panowała iście rodzinna atmosfera! 

Benjamin Franklin Gates (Nicolas Cage), po odkryciu tajemnicy templariuszy, został najbardziej znanym w USA poszukiwaczem skarbów, choć sam woli określenie "obrońca skarbów". Tym razem z ojcem, Patrickiem (Jon Voight), profesorem uniwersytetu, odnajdują osiemnaście zaginionych kart z dziennika Johna Wilkesa Bootha, zabójcy prezydenta Abrahama Lincolna. Okazuje się też, że przodek Gatesów, Thomas, był jednym z uczestników spisku, w którym brał udział Booth. Przyjaciel Bena, techniczny geniusz Riley (Justin Bartha) oraz piękna archiwistka i była dziewczyna młodszego z Gatesów, doktor Abigail Chase (Diane Kruger), wezmą udział w wielkim polowaniu na tajemniczą księgę. Trafią do Waszyngtonu, Londynu, Paryża. Ben wezwie też na pomoc swą groźną matkę (Helen Mirren), profesor lingwistyki, czym Gates senior będzie mocno skonsternowany, ponieważ nie rozmawiali ze sobą od trzydziestu dwóch lat. Handlarz antykami Mitch Wilkinson (Ed Harris), człowiek o złej reputacji, który zwrócił uwagę Bena na dziennik Bootha, również ma własne rodzinne sekrety i niezbyt szlachetne cele, które chce realizować bez względu na wszystko.

"Skarb narodów: Księga tajemnic" w kinach od 4 stycznia.

Informacja własna.

14.12.07

Wielką radość Arturowi Barcisiowi sprawiła rola w filmie "Ranczo Wilkowyje", który w kinach pojawi się już 26 grudnia

Co tak ucieszyło aktora? Czy to, że znów mógł pracować ze swoim bliskim kolegą Cezarym Żakiem? Z Czarkiem Żakiem, od czasu jak graliśmy razem w serialu "Miodowe lata", bardzo dobrze się znamy i lubimy - opowiada aktor. - To oczywiście ułatwia pracę, na planie porozumiewamy się niemal bez słów. Ale dzięki takiemu pełnemu zrozumieniu jesteśmy także wobec siebie bardziej wymagający, co - mam nadzieję - przekłada się na jakość filmu. Jednak to nie wspólna praca była dla aktora największym szczęściem. Wobec tego może świetny scenariusz? Barciś wspomina: Historia opowiedziana w filmie "Ranczo Wilkowyje" jest - w porównaniu z serialem - zamkniętą całością. Już kiedy czytałem scenariusz, świetnie się bawiłem. Bo przecież humor "Rancza" to humor mądry, wysokiej próby. Ale, jak się okazuje, to też nie to! Co w takim razie mogło uszczęśliwić tak doświadczonego aktora, jak Artur Barciś? Aktor zdradza: Mój bohater Czerepach przybywa do Wilkowyj z mściwą misją zniszczenia Wójta (Cezary Żak). Pojawia się w roli kontrolera z Izby Obrachunkowej, a ponieważ  doskonale wie o różnych ciemnych interesach Wójta, ma zamiar przeprowadzić dogłębną inspekcję antykorupcyjną, wpędzając Wójta w skrajną desperację. - I dodaje: To jeden z ważniejszych wątków, który kończy się zaskakującym rozstrzygnięciem. Pierwszy raz gram postać negatywną, z czego bardzo się cieszę. Zmiana charakteru bohatera to dla aktora rzecz ze wszech miar korzystna.

"Ranczo Wilkowyje" w kinach od 26 grudnia, a w nim - obok na wskroś negatywnego inspektora - także i pozytywne postaci. Bo przecież jest miłość Lucy (Ilona Ostrowska) i Kusego (Paweł Królikowski), wieczne kłótnie Wójta i jego brata bliźniaka Plebana (Cezary Żak) oraz snująca marzenia o lepszym jutrze ławeczka wioskowych mędrców (m.in. Piotr Pręgowski).

Informacja własna.

11.12.07

 

Każdy szanujący się przebój kinowy powinien mieć swój wątek miłosny, komediowy i nierozwiązaną zagadkę, jednak naprawdę ciężko wyobrazić sobie przyzwoitą historię bez dobrego pościgu! 

"Ranczo Wilkowyje", jak przystało na dużą produkcję, te warunki spełnia w 100% - jest miłość Lucy (Ilona Ostrowska) i Kusego (Paweł Królikowski), jest przezabawny duet Wójt - Pleban (w obu rolach Cezary Żak), tajemnicę zapewnia zaś pojawiający się znienacka mąż Lucy - Louis (Radosław Pazura). Ale z prawdziwym pościgiem w tej umiejscowionej na głębokiej prowincji historii mógł być nie lada problem. Choć budżet filmu przekroczył trzy i pół miliona złotych, trzeba było chwilę pogłówkować, by pościg płynnie wpisał się w fabułę filmu. I właśnie tak powstała najbardziej spektakularna scena - brawurowy rajd... furmankami. Pościgi samochodowe są specjalnością Amerykanów. W Wilkowyjach samochody nie rozwijają imponujących prędkości, natomiast jest sporo koni, które nie mają zbyt wiele do roboty; zdecydowaliśmy się zatem na furmanki - ujawnia kulisy powstania sceny scenarzysta Jerzy Niemczuk.

W pościgu, wzorowanym na "Blues Brothers" i "Konwoju", wzięło udział kilkadziesiąt koni, furmanek oraz kaskaderów. Drugi scenarzysta, Robert Brutter, wspomina: Scena, a właściwie sekwencja scen, zwana roboczo "wyścigiem rydwanów", powstała, bo producent Maciek Strzembosz marzył o wielkiej scenie epickiej - zdradza autor. - A ponieważ lubimy Maćka, to postanowiliśmy spełnić jego chłopięce marzenie. Czemu nie? Szczegółowy przebieg samego pościgu wymyślił i opracował reżyser, Wojtek Adamczyk, bo siłą rzeczy na dialogi tam miejsca nie było, jedynie na reżyserską wizję. My napisaliśmy tylko, jak się zaczyna i kiedy oraz dlaczego się kończy. Do sceny trzeba było jeszcze aktorów. "Casting" do rajdu furmankami był równie nietypowy, jak cała produkcja. Opowiada Brutter: Trwa odpust w Jeruzalu, na który miejscowy, bardzo miły zresztą, proboszcz zaprosił całą ekipę. Stoimy na podeście - i nagle w tłumie tysiąca lub więcej osób, które nas otaczają, widzę kobietę w profesjonalnym jeździeckim stroju, w toczku i tak dalej, siedzącą na pięknej, białej klaczy. Tak sobie stoją w tłumie i obie na nas patrzą, i kobieta i klacz, jakby z innego wymiaru je przeniosło. Aż oczy przetarłem - kontynuuje scenarzysta. - Pociągnąłem za rękaw producenta Pawła Mantorskiego, on też oczy przetarł i rzucił się w tłum. Pięć minut później klacz już była umówiona na zdjęcia. I ta biała klacz w pościgu gra rolę, rzec można, wiodącą.

Lucy (Ilona Ostrowska) i Kusy (Paweł Królikowski) są wciąż jeszcze w sobie głęboko zakochani. Jeszcze, bo sielankę przerywa niespodziewane przybycie z Ameryki męża Lucy - Louisa (Radosław Pazura). I tu zaczynają się problemy, na dodatek skutecznie podsycane przez Czerepacha (Artur Barciś), w roli kontrolera z Izby Obrachunkowej oraz ciągnący się w nieskończoność spór Wójta i Plebana. 

"Ranczo Wilkowyje" w kinach od 26 grudnia.

Informacja własna.

08.12.07

 

 

 

Od 18 stycznia na ekranach polskich kin królować będzie baśń: z prawdziwą księżniczką, smokiem, czarami i najprawdziwszym... nowojorskim prawnikiem. Swoją premierę będzie miała bowiem najnowsza produkcja studia Disneya - "Zaczarowana" z Susan Sarandon i Patrickiem Dempseyem w rolach głównych. Ten ostatni znalazł się niedawno na drugim miejscu (tuż za Mattem Damonem) listy najseksowniejszych mężczyzn świata prestiżowego magazynu "People". Teraz obiekt westchnień kobiet na całym świecie wciela się we wspomnianego już, niezwykle cynicznego prawnika specjalizującego się w rozwodach. Jego świat w przedziwny sposób skrzyżuje się ze światem autentycznej księżniczki z bajki - Giselle (Amy Adams). I tak na ulice Nowego Jorku wkroczą piosenki, taniec i animacja rodem z najlepszych disnejowskich produkcji. 

"Zaczarowana" księżniczka oczarowała nie tylko przystojnego Patricka Dempseya, ale i widzów. Już drugi tydzień film zajmuje pierwsze miejsce w amerykańskim box-office. Od premiery przyniósł ponad 70 milionów dolarów wpływów.

Dempsey, który przeżywa właśnie swój wielki powrót na mały (superprzebojowi "Chirurdzy") i duży ekran ("Wolność słowa"), opowiada o wyzwaniach, jakie postawił przed nim ten specyficzny projekt: Muszę od razu wyjaśnić, że w filmie nie śpiewam i, szczerze mówiąc, jest to bardzo słuszne posunięcie! Naprawdę nie chcielibyście tego usłyszeć. Giselle natomiast jest animowaną księżniczką, śpiewa więc w najmniej odpowiednich momentach - zdradza aktor, nie ukrywając rozbawienia. - A ponieważ mój bohater to nowojorczyk, więc uważa, że ona jest nienormalna i jest jej zachowaniem nieco zażenowany. No i nie śpiewa, ale za to tańczy! To była moja ulubiona część pracy nad filmem - przyznaje jeszcze Dempsey. - Uwielbiałem pracę z choreografem nad scenami tanecznymi, wzorowaliśmy się na takich filmach, jak choćby "Moulin Rouge". 

Dempsey w tańcu? Teraz aktor z pewnością przebije nawet Matta Damona i to już nie tylko za sprawą fanek-mam, ale i ich zauroczonych córek. Aktor kokieteryjnie nie dowierza, że ktokolwiek mógłby go uznać za symbol seksu: Jest grupa osób, które pracują nad moimi włosami, makijażem i w ogóle trzymają mnie w kupie (śmiech). To image zaprojektowany przez scenarzystów, wygląd postaci, którą gram, a nie ja sam. Są dni, kiedy pojawiam się z resztkami szpinaku między zębami, jak każdy. Książę ze szpinakiem w zębach? To trzeba zobaczyć!

"Zaczarowana" w kinach od 18 stycznia 2008 roku.

Informacja własna.

22.11.07

 

Wczoraj (środa, 21 listopada), w warszawskim kinie Cinema City Mokotów, zaprezentowano zwiastun "Rancza Wilkowyje". Film będzie miał premierę w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia - 26 grudnia.

Na konferencji zjawili się niemal wszyscy twórcy filmu, będący zarazem twórcami uwielbianego przez widzów serialu, a więc aktorzy - Ilona Ostrowska (Lucy), Cezary Żak (Wójt/Pleban), Paweł Królikowski (Kusy), Artur Barciś (Czerepach); reżyser - Wojciech Adamczyk; producent - Maciej Strzembosz; kompozytorzy - Krzesimir Dębski i Radomir Dębski. Po raz pierwszy zaś w "ranczowym" teamie dziennikarze ujrzeli Radosława Pazurę

Goście konferencji zgodnie przyznali, że już zwiastun wyraźnie pokazuje, iż film, mimo że oparty na serialowych bohaterach, przynosi zupełnie nową jakość i nowe wątki. Potwierdzał to jeszcze w czasie zdjęć producent Maciej Strzembosz: Film fabularny to zupełnie inna historia. Nie pojawią się w nim żadne sceny z nakręconego wcześniej serialu. Wskazywał na to także reżyser w wypowiedzi dla miesięcznika "Film": Nasz film to nie zlepek scen z popularnego serialu. Chcemy opowiedzieć zupełnie nową historię. Mam nadzieję, że widzowie "Rancza" będą się chcieli spotkać z tymi samymi bohaterami na dużym ekranie. 

Atmosfera konferencji była bardzo serio do momentu, gdy filmowy Kusy, Paweł Królikowski, nie zauważył: Producent i reżyser nadali tak poważny ton temu spotkaniu, jakby skonstruowali bombę atomową. A to po prostu bardzo sympatyczny film! Moim zdaniem, mamy do czynienia z wartościową komedią, podkreślam - komedią, nie wstydźmy się tego określenia. Bo czymś najpiękniejszym w świecie jest robić coś, co sprawia radość innym - przekonywał. - Nie wstydźmy się wiec prawdziwych komedii, bo one dają nam chęć do życia i uśmiech. To nie jest zresztą "komedia romantyczna", czyli: ani śmieszna, ani romantyczna. To po prostu komedia. Dobrze zrealizowana, świetna komedia.

Na pytania dotyczące nietypowej daty premiery "Rancza Wilkowyje" Maciej Strzembosz odpowiedział, że to moment, kiedy wszyscy mają więcej czasu. Wyraził też nadzieję, że właśnie ta data wejdzie na stałe do obyczajów kin w przypadku premier polskich filmów. Tym samym uda nam się może przyjąć godne naśladowania amerykańskie i francuskie wzorce. 

Film "Ranczo Wilkowyje" opowiada utkaną na kanwie losów bohaterów serialu telewizyjnej Jedynki historię miłosno- awanturniczą, przepełnioną oczywiście śmiechem i gagami nawiązującymi do najlepszych tradycji kultowych komedii Sylwestra Chęcińskiego. Lucy (Ilona Ostrowska) i Kusy (Paweł Królikowski) cieszą się swoim szczęściem - sielanka nie trwa jednak długo. W Wilkowyjach pojawia się bowiem znienacka mąż dziewczyny, który oznajmia, że ich rozwód nie został sfinalizowany. Na drugim planie trwa w najlepsze niekończący się spór Wójta (Cezary Żak) i Plebana (...Cezary Żak), a temu wszystkiemu przygląda się niezastąpiona ławeczka i jej mędrcy. 

"Ranczo Wilkowyje" w kinach od 26 grudnia.

Informacja własna.

20.11.07

 

Już w najbliższy piątek (23 listopada) w kinach pojawi się komedia w iście brytyjskim stylu: "Zgon na pogrzebie". Choć z pochodzenia Amerykanin, reżyser Frank Oz ("Żony ze Stepford") postanowił w swoim nowym filmie nawiązać do najlepszych wyspiarskich tradycji naigrywania się z bardzo poważnych spraw. Anglicy przez lata twórczo i niezwykle pomysłowo rozwijali tę tradycję. Osiągnęli niewątpliwie szczyt maestrii w mieszaniu farsy z czarnym humorem tak, by efekt był wręcz wysublimowany i elegancki. Wystarczy wspomnieć klasyczne komedie: "Jak zabić starszą panią" z 1955 roku czy "Szlachectwo zobowiązuje" z 1949. Właśnie do tej grupy doszlusowuje czerpiący garściami z tych wzorców "Zgon na pogrzebie", zręcznie łączący farsę, satyrę i elementy analizy psychologicznej - co Anglicy z powodzeniem czynili od lat.

Hollywoodzka fabryka snów "od zawsze" zresztą wykorzystywała i przetwarzała kontynentalne odkrycia. Niedoścignionym przykładem pod tym względem pozostała adaptacja znanej sztuki teatralnej "Arszenik i stare koronki" Franka Capry, żeglująca w stronę czystego absurdu. Ale "Zgon." to nie tylko solidna dawka rozrywki, to również kawał poważnej sztuki filmowej. Wszyscy aktorzy spotkali się już dwa tygodnie przed zdjęciami podczas serii intensywnych prób. Szlifowali interpretację, ale zastanawiali się też nad relacjami między postaciami. Zdjęcia trwały siedem tygodni; kręcono je w Londynie i okolicach, głównie w słynnych studiach Ealing, gdzie powstawały klasyczne komedie: "Szlachectwo zobowiązuje", "Szajka z Lawendowego Wzgórza" czy "Paszport do Pimlico".  Producent filmu Share Stallings mówił: Najbardziej pokochaliśmy w tym scenariuszu to, że ma on tradycyjny klimat. Użyto tu wielu chwytów jak z "Arszeniku i starych koronek" czy "Jak zabić starszą panią". Nie zostały jednak mechanicznie powtórzone, lecz przefiltrowane przez wrażliwość młodego autora, Deana Craiga. Początkowo zresztą scenarzysta nie myślał o komediowym ujęciu tematu, lecz raczej o psychologicznym studium rodzinnym. Z czasem pojawiało się jednak coraz więcej elementów humorystycznych. Duże znaczenie miały też doświadczenia zebrane przez scenarzystę podczas pewnego pogrzebu. To był pogrzeb mojego dziadka, który miał miejsce kilka lat temu - wspominał Dean Craig. - Kilka wydarzeń z tej smutnej dla mnie ceremonii skłoniło mnie do tego, by zacząć myśleć o pogrzebie jako scenerii dla "czarnej" komedii. W czasie pogrzebu jesteśmy tak bardzo skoncentrowani na śmierci, że prawem paradoksu zaczynamy mocniej myśleć o życiu. To znana psychologiczna prawidłowość. Podlegają jej moi bohaterowie, w gwałtowny sposób usiłujący rozwikłać swoje problemy.
W filmie zobaczymy plejadę brytyjskich aktorów komediowych: Ewena Brennera ("Trainspotting"), Krisa Marshalla ("To właśnie miłość"), Ruperta Gravesa ("Pokój z widokiem"), Petera Vaughana ("Okruchy dnia") oraz Matthew Macfadyena ("Duma i uprzedzenie"). Tego ostatniego w roli głównego bohatera - Daniela. To właśnie ten nieszczęśnik musi opanować kataklizm rozpętany podczas pogrzebu jego własnego ojca.
Boki zrywać, choć w klimacie raczej halloweenowym!

"Zgon na pogrzebie" w kinach od 23 listopada.

Informacja własna.

16.11.07

 

 

 

Jeszcze jedna dobra wiadomość dla fanów "Rancza Wilkowyje". Uwielbiany przez widzów Cezary Żak, jako Wójt i Pleban zarazem, trafi na ekrany kin jeszcze wcześniej - drugiego dnia Świąt Bożego Narodzenia, a więc 26 grudnia! Ulubieniec widzów, nim zagrał w filmie, dał się poznać w kultowym serialu "Klan" i od razu zyskał wiernych fanów. Kolejne telewizyjne role - od dobrodusznych wesołków we wspomnianym już "Klanie" oraz "Miodowych latach", po skomplikowane, mocniejsze kreacje, jak w "Tajemnicy Twierdzy Szyfrów" - tylko potwierdziły jego wielki talent. Jednak największą miłość widzów wzbudziła wymagająca, podwójna rola Wójta i Plebana w serialu "Ranczo". Teraz, dzięki "Ranczu Wilkowyje", Żak zadebiutuje w głównej roli w filmie kinowym. 

Kiedy myślałem nad tą postacią, przyszedł mi do głowy mój stryj, nieżyjący już, niestety - zdradza aktor. - Doskonale pamiętam go z dzieciństwa. Był sołtysem na wsi, mocnym mężczyzną i uczciwym człowiekiem. Mój Wójt, co prawda, jest na bakier z prawem, ale wiele cech dałem mu właśnie z postaci stryja. Natomiast drugie moje wcielenie, ksiądz - dodaje Żak - żyje sobie w miarę spokojnie na plebanii. Wcześniej miał naukowe ambicje, ale biskup zesłał go do Wilkowyj i on chyba już się z tym pogodził. Zresztą nie może narzekać, żyje tu sobie jak u Pana Boga za piecem. 

Żak przyznaje, że tak ciekawe postaci, wykraczające poza farsowe schematy, miał  szansę stworzyć dzięki talentowi scenarzystów. Wielkim atutem filmu jest też humor. Myślę, że będzie widać, że ta komedia nie jest na siłę "uśmieszniana", czyli - jak to się mówi - "przewalona". Chodzi o żartobliwe pokazanie wiejskiej, małomiasteczkowej społeczności. To moja pierwsza główna rola na dużym ekranie. Mam nadzieję, że będzie to naprawdę przyzwoita polska komedia, jakiej sam dawno nie oglądałem. W przypadku "Rancza Wilkowyje", już na etapie scenariusza wiedziałem, że ten film ma potencjał i że będzie tu co grać. A cóż może aktora bardziej  cieszyć? Z pewnością nie tylko aktora, ale i miliony fanów "Rancza".

Zakochani Lucy (Ilona Ostrowska) i Kusy (Paweł Królikowski) muszą stawić czoło niespodziewanym przeciwnościom losu: przybyciu z Ameryki męża Lucy, Louisa (Radosław Pazura). Okazuje się, że ich rozwód nie został do końca przeprowadzony. Louis pragnie odzyskać uczucia żony i namówić ją do powrotu do USA. Kusy usuwa się w cień, jednak z czasem zaczyna podejrzewać Louisa o niezbyt czyste zamiary. Tymczasem w Wilkowyjach pojawia się Czerepach (Artur Barciś), w roli kontrolera z Izby Obrachunkowej. A że sam uczestniczył we wszystkich przekrętach, kontrolowanie idzie mu dość łatwo. Zdesperowany Wójt (Cezary Żak) knuje przeciwko swemu odwiecznemu wrogowi.

"Ranczo Wilkowyje" w kinach od 26 grudnia

Informacja własna.

15.11.07

 

 

 

Wszyscy pamiętamy kultową komedię romantyczną "Cztery wesela i pogrzeb". Hugh Grant i Andie MacDowell, scenariusz mistrza gatunku - Richarda Curtisa, pogoń za miłością i brytyjski humor. Od 23 listopada na ekranach kin prawdziwa gratka dla fanów tamtego filmu! "Zgon na pogrzebie" to wypisz wymaluj "Cztery wesela." tylko. zupełnie na odwrót! Nie cztery wesela, a jedno (i to bliskie odwołania) oraz jeden wprawdzie pogrzeb, ale za to jaki! Trzęsienie ziemi przy nim to małe piwo. Już na początku w trumnie leży niewłaściwy denat, potem jest tylko gorzej. Czuć tu rękę mistrza porównywalnego z Curtisem, za reżyserię wziął się bowiem Frank Oz. To on był w stanie zmusić do zagrania w nie swoim filmie Woody'ego Allena ("Parszywe dranie"), czy stać się głosem Miss Piggi z "Muppetów".

Oz, by jego czarna "romantyczna" komedia była jeszcze bardziej zabawna, postanowił zatrudnić pierwszą ligę brytyjskich komediantów. Potrzebowaliśmy doskonałych aktorów - podkreśla reżyser. - Rzecz w tym, że nie mogli być doskonałymi każdy z osobna, ale musieli stworzyć zespół. Głównego bohatera, Daniela, można było zagrać tylko z maksymalną szczerością i uczciwością. Znajduje się on w sercu opowieści, jego postać rzutuje na innych bohaterów. Reżyser uznał, że Matthew Mcfadyen (Pan Darcy w "Dumie i uprzedzeniu") będzie idealny do wykonania tego, tylko na pozór łatwego, zadania. Ta postać i, co za tym idzie, ten kluczowy aktor niejako narzuca ton filmowi. Jestem głęboko przekonany, że jeśliby był zbyt rubaszny, cała obsada podążyłaby podobną drogą. Ale Matthew nie zawiódł mnie. Wykazał się prostotą i subtelnością środków wyrazu, jakiej potrzebowałem. 

Aktor podkreślał, że zarówno on, jak i pozostali członkowie obsady założyli sobie, że będą trzymać się realistycznego stylu gry. W ten sposób, w zderzeniu z coraz dziwaczniejszymi wydarzeniami, komiczny efekt ulegał konsekwentnemu pogłębianiu i wzmacnianiu. Moim zdaniem, każda rola tutaj to strzał w dziesiątkę. Udało się nam uchwycić właściwy ton. Podczas pracy, a także patrząc na grę kolegów, nieraz dławiłem się od tłumionego chichotu. I nie dotyczyło to tylko mnie - wyznał wykonawca roli Daniela.
A kolegów z planu miał Mcfadyen nietuzinkowych. Seniora rodu, wielce hałaśliwego wujka Alfiego, zagrał weteran brytyjskiego kina i sceny Peter Vaughn ("Okruchy dnia", "Brazil"). W Justina - jednego z bardziej kłopotliwych gości pogrzebu, wcielił się Szkot Ewen Bremner (Spud z "Trainspotting"). W niewątpliwie najzabawniejszej roli - Troy'a, wystąpił niezwykle popularny aktor komediowy Kris Marshall, pamiętny Colin z "To właśnie miłość". Dodajmy, że to właśnie przez niego goły facet na dachu zakłóci powagę pochówku. Zanosi się na naprawdę niezły kawał komedii!

"Zgon na pogrzebie" w kinach od 23 listopada.

Informacja własna.

12.11.07

 

 

 

Plakat do kinowej odsłony niezwykle popularnego serialu "Ranczo" ma dziś (poniedziałek, 12 XI) swoją medialną premierę! Afisz zaprojektowany przez Szymona Zarembę i Piotra Lipeckiego trafi najpierw do kin, a już w grudniu pojawi się na ulicach polskich miast. To teraz. Do premiery filmu zostało jeszcze trochę czasu. "Ranczo Wilkowyje" zadebiutuje bowiem na ekranach zaraz po świętach Bożego Narodzenia - 28 grudnia. Do tej chwili na fanów Lucy, Kusego oraz Wójta i Plebana na szczęście czeka jeszcze wiele niespodzianek!

Tak jak w serialu (i na plakacie) - w filmie pełnometrażowym kluczowymi postaciami pozostaną oczywiście Wójt i jego brat, Ksiądz. Tak Cezary Żak podsumowuje swą długą już pracę nad tą rolą: Gram braci bliźniaków, którzy niekoniecznie się lubią. Kiedy się dowiedziałem, że chodzi o rolę bliźniaków pomyślałem, że ciekawiej będzie, jeśli będą się od siebie różnić, i charakterologicznie, i fizycznie. Stąd pomysł, aby Wójt nosił wąsy i był ogorzałym, mocno stąpającym po ziemi facetem. Ksiądz jest delikatniejszy. I chyba ten pomysł na różnice między bliźniakami nam się sprawdził. Wójt trzęsie całą wsią. To jest taki wiejski baron - podsumowuje aktor.

Sielankę pary zakochanych: Lucy (Ilona Ostrowska) i Kusego (Paweł Królikowski) przerywa niespodziewane przybycie z Ameryki męża Lucy, Louisa (Radosław Pazura). Okazuje się, że ich rozwód nie został do końca przeprowadzony. Louis pragnie odzyskać uczucia żony i namówić ją do powrotu do USA. Kusy usuwa się w cień, jednak z czasem zaczyna podejrzewać Louisa o niezbyt czyste zamiary. Tymczasem w Wilkowyjach zjawia się Czerepach (Artur Barciś), w roli kontrolera z Izby Obrachunkowej. Ponieważ sam uczestniczył we wszystkich przekrętach, kontrolowanie idzie mu łatwo. Zdesperowany Wójt (Cezary Żak), wraz z przedsiębiorcą Więcławskim (Grzegorz Wons), który od lat wygrywał wszelkie przetargi w gminie, knuje przeciwko swemu odwiecznemu wrogowi.

Informacja własna.

07.11.07

 

 

 

Frank Oz - reżyser, aktor, scenarzysta, ale może przede wszystkim współtwórca najzabawniejszych marionetek wszechczasów: Muppetów - znów staje za kamerą. Głos Panny Piggi, misia Fozzie, a także Yody z "Gwiezdnych wojen" przysłużył się światowej kinematografii kilkoma wybitnymi komediami, jak m.in. "Parszywe dranie" z Woodym Allenem w roli głównej czy "Żony ze Stepford" ze świetną Nicole Kidman. Teraz przyszedł czas na realizację interesującego projektu autorstwa młodego brytyjskiego scenarzysty, Deana Craiga - "Zgon na pogrzebie". Tekst ten wręcz porwał Oza, który właśnie poszukiwał tematu na nową komedię. Reżyser twierdził, że czytając co i rusz wybuchał głośnym, niepowstrzymanym śmiechem. Nie chciało mi się wierzyć, że autor jest taki młody - opowiadał twórca filmu. - Tekst jest bowiem napisany z biegłością wytrawnego speca. Jego struktura, choć oparta na klasycznej farsie, pełna jest świeżości, młodzieńczego humoru i naprawdę nieoczekiwanych rozwiązań. Wobec czego po prostu nie mogłem powiedzieć nie. 

Tak doszło do międzypokoleniowej współpracy mistrzów brytyjskiej komedii. "Zgon na pogrzebie" okazał się nie tylko przebojem kinowym; zyskał także wielkie uznanie krytyki. Tuzy amerykańskiej i brytyjskiej opiniotwórczej prasy chwaliły film, wskazując na nawiązania do tradycji Studia Ealing i porównując go do twórczości Roberta Altmana - nie zapominając jednak o tym, że "Zgon." to po prostu świetna czarna komedia z niezwykle zabawnymi postaciami i gagami.

Sukces filmu to zapewne wynik stylu pracy Oza. Reżyser mówił: Nauczył mnie tego Jim Henson, z którym, jak wiadomo, nieraz współpracowałem. Nie możesz kazać ludziom się zamknąć, musisz dać im rozkwitnąć. Wtedy powstaje dobra komedia. Starałem się stosować do tej zasady i mam nadzieję, że mi się udało. Wygląda na to, że "metoda Oza" i tym razem poskutkowała. Film zdobył nagrodę publiczności na festiwalu amerykańskich filmów komediowych w Aspen, a co ważniejsze, taką samą nagrodę na prestiżowym festiwalu w Locarno.
 
Ojciec Daniela (Matthew Macfadyen) umiera i cała rodzina spotyka się na pogrzebie. Od momentu wniesienia przez grabarzy trumny z ciałem zaczyna się droga przez mękę. Daniel próbuje uratować powagę uroczystości, ale im bardziej się stara, tym gorzej mu to wychodzi. Dziwaczni goście, kuzyn przypadkowo zażywający LSD, co najmniej krępujące rodzinne tajemnice i golas na dachu - czy Daniel wytrzyma to nerwowo i czy jego ojciec dotrze do miejsca jakże zasłużonego, wiecznego odpoczynku?
 
"Zgon na pogrzebie" w kinach od 23 listopada.

Informacja własna.

30.10.07

 

 

 

Jesienną porą, 23 listopada, w kinach zrobi się śmieszno-strasznie. Na ekranach zadebiutuje bowiem zwariowana czarna komedia mistrza gatunku, Franka Oza ("Żony ze Stepford") - "Zgon na pogrzebie". Już sam tytuł sugeruje, że to obraz niepokorny, po brzegi wypełniony brytyjskim humorem, bezlitośnie kpiący z delikatnych sfer życia i. śmierci. Jak to u Anglików!

Bohaterowie są tu doprawdy ekscentryczni. Od unieruchomionego na wózku, lecz irytującego za dwóch wuja (Peter Vaughn), przez produkującego w domowym laboratorium środki psychoaktywne studenta (Kris Marshall), po światowej sławy prozaika, który jednak groszem nie śmierdzi (Rupert Graves). W rolę najbardziej tajemniczą - przybysza Petera, który zna naprawdę brudne rodzinne sekrety i nie cofnie się przed szantażem, wcielił się Peter Dinklage, dramatopisarz, ceniony aktor teatralny i filmowy. Artysta małego wzrostu, ale wielkiego talentu, pamiętny zwłaszcza z ról w "Dróżniku" i "Elfie". To nie była rola dla aktora o małym wzroście, ale po prostu dla aktora niezwykłego - tłumaczył Oz. - Choć nie była pisana dla kogoś o takich specyficznych własnościach fizycznych, jak Peter, to właśnie one stanowią dodatkowe zaskoczenie i niespodziankę. 

Kariera Dinklage'a jest wyjątkowa jak on sam. Zaczęła się od niewielkich, trzecioplanowych ról karłów, jednak już od kilku lat Dinklage jest obsadzany nie tylko ze względu na swoje warunki fizyczne. Coraz częściej reżyserzy uznają go za wielkiego aktora. Jak się okazuje w "Zgonie na pogrzebie" - z niewątpliwym talentem komediowym. Aktor był pod wrażeniem scenariusza. Początkowo ta rola wydaje się peryferyjna, wręcz nieistotna. Z czasem zaciekawienie czytelnika coraz bardziej narasta. Mamy tu do czynienia z kunsztownie, celowo, powoli odsłanianą tajemnicą - zauważa Dinklage.

Ojciec Daniela umiera i cała rodzina spotyka się na pogrzebie. Daniel (Matthew Macfadyen) usiłuje ratować swoje chwiejące się małżeństwo z Jane (Keeley Hawes). Jest to tym trudniejsze, że z Nowego Jorku przybywa jego brat Robert, słynny pisarz (Rupert Graves). A Daniel też jest pisarzem, tyle że od dawna nie może ukończyć książki. Z kolei kuzynka Daniela, Martha (Daisy Donovan), przedstawia rodzinie nowego narzeczonego, prawnika Simona. Pragnie, by zrobił dobre wrażenie na jej ojcu. Jednak Simon (Alan Tudyk) przypadkowo zażywa LSD, co nie wpływa najlepiej na jego zachowanie. W dodatku na pogrzebie pojawia się także zagadkowy, nieproszony gość z Ameryki - Peter (Peter Dinklage), który zna pewien pilnie strzeżony rodzinny sekret...

"Zgon na pogrzebie" w kinach od 23 listopada.

Informacja własna.

27.10.07

 

 

Dobra wiadomość dla wszystkich, którzy oczekują premiery "Rancza Wilkowyje": przebój minionych sezonów telewizyjnych, który zapowiadano na początek roku 2008, trafi na duże ekrany tydzień wcześniej! Dystrybutor filmu - Forum Film, zdecydował się sprawić widzom prezent noworoczny i wprowadzić film do kin już 28 grudnia. Film ma dużą szansę stać się przebojem okresu przednoworocznego, tradycyjnie służącego wypoczynkowi. Rodziny tuż po świętach będą mogły zajrzeć do swoich ulubionych Wilkowyj, odstresować się i odsapnąć po pełnym obowiązków czasie, by w wybornym humorze wkroczyć w nowy rok. 

Reżyser filmu - Wojciech Adamczyk, jeszcze przed premierą uchylił rąbek tajemnicy, którą otoczona była filmowa wersja "Rancza": Zobaczymy naszych bohaterów w sytuacjach, w których do tej pory ich nie spotykaliśmy. Zmuszamy ich do ujawnienia zupełnie nowych stron osobowości. Staną przed nowymi wyzwaniami, a widzom wcale niekoniecznie musi się to od razu spodobać. Z naszych bohaterów wyjdą różne, lepsze i gorsze, cechy. Ale postaci z "Rancza Wilkowyje" mają swój niepowtarzalny wdzięk, którym - mam nadzieję - zdołają się wybronić.

Lucy (Ilona Ostrowska) i Kusy (Paweł Królikowski) są szczęśliwi. Sielanka pary zakochanych nie trwa jednak długo - niespodziewanie z Ameryki przybywa mąż Lucy, Louis (Radosław Pazura). Okazuje się, że ich rozwód nie został do końca przeprowadzony, a teraz Louis gorąco pragnie odzyskać uczucia żony i namówić ją do powrotu do USA. Kusy, nie chcąc rozbijać ciągle istniejącego małżeństwa, usuwa się z domu Lucy. Z czasem jednak zaczyna podejrzewać Louisa o niezbyt czyste zamiary. Tymczasem w Wilkowyjach zjawia się Czerepach (Artur Barciś), kontroler z Izby Obrachunkowej. Kontrolowanie idzie mu tym łatwiej, że sam uczestniczył we wszystkich przekrętach i wie, kogo postraszyć i gdzie szukać nieprawidłowości. Zdesperowany Wójt (Cezary Żak), wraz z przedsiębiorcą Więcławskim (Grzegorz Wons), który od lat wygrywał wszelkie przetargi w gminie, knuje przeciwko swemu odwiecznemu wrogowi. Bywalcy ławeczki zaś, poróżniwszy się ze sklepową, zostają skazani na przymusową abstynencję. Nie mogąc znieść tego stanu, otwierają własny piwny biznes.

"Ranczo Wilkowyje" w kinach od 28 grudnia.

Informacja własna.

24.10.07

 

 

Wszyscy fani serialu "Ranczo", a są ich bez najmniejszej przesady miliony, niecierpliwie czekają na kinową odsłonę opowieści o prowincjonalnych, acz sympatycznych Wilkowyjach. Miłośnicy serialu nie ustają w spekulacjach, co też scenarzyści - Robert Brutter oraz Jerzy Niemczuk - dla nich przygotowali. Film kinowy, jak zapewniają twórcy, jest całkowicie oryginalny. Widz ma otrzymać coś zupełnie nowego, chociaż z łatwo rozpoznawalnym klimatem i bohaterami. Żadnego montowania starych materiałów i ewentualnych kosmetycznych dokrętek! - zdecydowali autorzy. 
Ekipa pozostała niemal bez zmian, jednak znanych już bohaterów wsparły nowe postaci. Najistotniejszą z nich, najbardziej tajemniczą i zarazem budzącą skrajne emocje jest pojawiający się nagle mąż Lucy (Ilona Ostrowska) - Louis.  Tego tylko z pozoru łatwego zadania aktorskiego podjął się Radosław Pazura, cieszący się wyjątkową sympatią widzów. Tak mówi o swych wrażeniach z pracy nad filmem: Już czytając scenariusz zauważyłem, że w tym filmie tkwi potencjał. Ma on malowniczo obrazować polską wieś. Jego mocnym punktem są na pewno wyraziste charaktery bohaterów, którzy odzwierciedlają cechy naszego społeczeństwa. Znajdziemy je i u wójta, i u księdza oraz w tym całym korowodzie postaci. Po czym dodaje z uśmiechem: - W filmie znalazło się parę scen rodem z kina akcji - bardzo efektownych, mrożących wręcz krew w żyłach. 

Louis swoją osobą spowoduje całą lawinę wydarzeń. Okaże się bowiem, że jego rozwód z Lucy nie został do końca przeprowadzony. Louis pragnie odzyskać uczucia żony i namówić ją do powrotu do USA. Kusy (Paweł Królikowski) usuwa się w cień, jednak z czasem zaczyna podejrzewać Louisa o niezbyt czyste zamiary. Taki właśnie z tego Louisa szemrany typ. Pazura musiał się nie lada napracować: Najtrudniejsze dla mnie w tej roli okazało się zmierzenie się z językiem. Nie da się tutaj oszukać. Widz musi uwierzyć, że ma do czynienia z Amerykaninem. Musiałem mówić poprawnie i płynnie po amerykańsku. A to wcale nie takie łatwe, żeby wiarygodnie wypaść! Aktor zdradza: - Musieliśmy trochę popracować nad akcentem. Uznaliśmy, że powinien to być akcent teksański. Cała reszta pracy nad rolą była miła i aktorsko dużo prostsza. 

Pazura z teksańskim akcentem? To się mogło wydarzyć tylko w Wilkowyjach.

"Ranczo Wilkowyje" trafi na ekrany kin 4 stycznia przyszłego roku.

Informacja własna.

21.10.07

 

 

Na temat "Rancza" wypowiadali się już socjologowie i badacze mediów. To nie tylko fenomen pod względem sukcesu frekwencyjnego i potężnej grupy wiernych wielbicieli. To także jeden z najbardziej udanych komediowych portretów własnych Polaków, jakie powstały w ciągu ostatnich lat, porównywany do "Samych swoich" i "Zemsty". Jedną z miar popularności "Rancza" jest fakt, że niektóre powiedzonka i fragmenty dialogów przedostały się już do języka potocznego. Ale gdyby to było tylko to, "Ranczo" stałoby się po prostu jeszcze jednym udanym przedsięwzięciem telewizyjnym. Jednak skala fenomenu "Rancza" przekracza zwyczajowe ramy. Choćby taki przykład: gdy ważyły się losy skierowania do produkcji drugiej serii, to właśnie zaprzysięgli wielbiciele serialu wymogli na decydentach pozytywną decyzję.
Fani serialu mają też swój udział w remontowaniu zabytkowego kościółka w Jeruzalu k. Mińska Mazowieckiego (gdzie powstawała część zdjęć), aktywnie uczestnicząc w akcji zbierania funduszy na ten cel. Sporą pomoc okazali też aktorzy, już dwukrotnie uczestnicząc w specjalnej licytacji wymyślonej przez księdza proboszcza. 

Jeruzal stał się też z czasem atrakcją turystyczną. Wino "Mamrot Podlaski" w Jeruzalu kosztuje 4 złote 50 groszy. Inicjatywą wykazał się właściciel lokalnego sklepu spożywczego, zamawiając wino marki wino o nalepkach bardzo podobnych do tego z "Rancza", zresztą bez zgody twórców filmu. Natomiast miejscowy proboszcz już we współpracy z filmowcami sprzedaje pamiątkowe breloczki i pocztówki. Aż trudno sobie wyobrazić, co się stanie, gdy bohaterowie trafią na ekrany kinowe. Przecież wyobraźnia i inicjatywa Polaków nie zna granic! Przekonamy się o tym już 4 stycznia przyszłego roku, kiedy to film "Ranczo Wilkowyje" zadebiutuje na dużym ekranie

Lucy (Ilona Ostrowska) i Kusy (Paweł Królikowski) muszą stawić czoło sporemu problemowi. Ze Stanów przyjeżdża nagle tajemniczy mąż Lucy - Louis. Okazuje się, że ich rozwód nie został do końca przeprowadzony. Louis walczy o utracone uczucia żony, chce, by dziewczyna wróciła z nim do USA. Kusy usuwa się w cień, jednak z czasem zaczyna podejrzewać Louisa o niezbyt czyste zamiary. Na drugim planie rozgrywa się starcie przebiegłego Czerepacha (Artur Barciś), w roli kontrolera z Izby Obrachunkowej, z Wójtem (Cezary Żak). Zdesperowany Wójt, wraz z przedsiębiorcą Więcławskim (Grzegorz Wons), który od lat wygrywał wszelkie przetargi w gminie, knuje przeciwko swemu odwiecznemu wrogowi. Niespodziankę szykują również bywalcy ławeczki.

Informacja własna.

30.10.07

 

 

Wczoraj (wtorek, 16 października), w warszawskim kinie Cinema City Sadyba, odbyła się premiera najnowszego filmu rodem z kultowego studia Disney/Pixar - "Ratatuj".

Kulinarno-szczurzy nastrój całkowicie opanował kino. Widzów już na schodach powitał szczurek Remy, którego podobizna prezentowała się bardzo dumnie. Dalej było jeszcze ciekawiej. Kelnerzy na wrotkach, hostessy przebrane za szczurki i. człowiek-ser. Atrakcji co nie miara! Dzieciaki mogły zagrać w szczurkowe gry wideo, a rodzice - degustować wyśmienite sery. Lecz co najważniejsze, wszyscy razem obejrzeli piękny film, zapowiadany na przebój jesieni - "Ratatuj".

Prowadzący premierę kucharz Karol Okrasa, który wystąpił też w niewielkiej roli w polskiej wersji językowej filmu, mówił: Ratatouille z okrasą? Z tym trzeba uważać. Na szczęście reżyser dubbingu ma wielkie wyczucie kulinarne i dodał mnie w bardzo niewielkiej ilości - mam do zagrania zaledwie kilka zdań. Niemniej, już się mówi, że polska wersja językowa w żadnym razie nie odbiega od oryginalnej. Widzowie już od piątku będą mogli się o tym przekonać.

Na widowni i w kuluarach dało się również zauważyć aktorów, którzy użyczyli swoich głosów bohaterom filmu. Był Marian Opania, Cezary Kosiński, Marcin Troński i Krzysztof Kowalewski, wszyscy w towarzystwie najmłodszych widzów.

"Ratatuj" w kinach pojawi się już w najbliższy piątek. Bohaterami filmu są: szczurek Remy (Zbigniew Zamachowski), który ma czelność marzyć o zdobyciu sławy jako szef kuchni w pięciogwiazdkowej francuskiej restauracji oraz chłopak na posyłki o imieniu Linguini (Cezary Kosiński). Ta dziwaczna para odkrywa sposób, by rzucić kulinarny Paryż na kolana. Remy jest bowiem obdarzony niesamowitym węchem. Nie zniechęca go wcale to, że próbuje robić karierę w najbardziej szczurofobicznej profesji świata. Nie poddaje się presji rodziny, która chce, by zadowolił się klasycznym, szczurzym, śmietnikowym stylem życia. Okoliczności dosłownie wrzucają go do paryskiej restauracji rozsławionej przez kulinarnego idola Remy'ego - Auguste'a Gusteau, który przez całe życie jak mantrę powtarzał zdanie: Każdy może gotować! Remy szybko orientuje się, że "być odkrytym w kuchni", gdy ma się ogon i wąsy, może się okazać, delikatnie mówiąc, wielkim zagrożeniem. 

Informacja własna.

10.10.07

 

 

Produkcja kinowej odsłony największego przeboju telewizyjnego ostatnich lat - serialu "Ranczo" - skupia na sobie uwagę mediów już od dobrych kilku miesięcy. Nic dziwnego. Opowieść o Wójcie (Cezary Żak) i Plebanie (także Cezary Żak) zbierała przed ekranami telewizorów nawet siedem milionów widzów! To rozbudziło apetyty i wyobraźnię. Od momentu, gdy zapadła decyzja o realizacji komedii "Ranczo Wilkowyje", spekulowano o tym, kto i kiedy wprowadzi film na ekrany. W końcu ustalono datę premiery. Na debiut kinowy "Rancza" wybrano dzień 4 stycznia 2008 roku, dystrybucji zaś podjęło się Forum Film Poland, widząc w filmie godnego kontynuatora swoich sukcesów, do których należą m.in. "Piraci z Karaibów" i "Opowieści z Narnii". 

Reżyser Wojciech Adamczyk zaznacza: Nasz film to nie zlepek scen z popularnego serialu. Chcemy opowiedzieć zupełnie nową historię. Mam nadzieję, że widzowie "Rancza" będą się chcieli spotkać z tymi samymi bohaterami na dużym ekranie. W serialu zapraszamy widzów do domów, uchylamy im drzwi do prywatności naszych bohaterów. W wersji kinowej natomiast zapraszamy ich na "wystawniejsze przyjęcie", zrobione z jeszcze większym rozmachem. Mam nadzieję, że spotkanie z bohaterami z Wilkowyj będzie jak miłe spotkanie z rodziną lub przyjaciółmi. 

Zdjęcia do filmowej opowieści o perypetiach mieszkańców mazowieckiej wsi dobiegły końca 20 sierpnia - po 25 dniach. Pracowano w liczącym kilkuset mieszkańców Jeruzalu w okolicach Mińska Mazowieckiego (sielskie Wilkowyje), Sokulach (dworek Lucy) i Górze Kalwarii (urząd Wójta). W rolach głównych wystąpili znani z telewizji: Ilona Ostrowska, Cezary Żak, Paweł Królikowski, Artur Barciś oraz Marta Lipińska. Film wyreżyserował Wojciech Adamczyk, a scenariusz napisali nieocenieni: Robert Brutter oraz Jerzy Niemczuk. Producentem jest Studio A. "Ranczo Wilkowyje" wkroczyło właśnie w decydującą fazę postprodukcji.

Sielankę pary zakochanych: Lucy (Ilona Ostrowska) i Kusego (Paweł Królikowski) przerywa niespodziewane przybycie z Ameryki męża Lucy, Louisa. Okazuje się, że ich rozwód nie został do końca przeprowadzony. Louis pragnie odzyskać uczucia żony i namówić ją do powrotu do USA. Kusy usuwa się w cień, jednak z czasem zaczyna podejrzewać Louisa o niezbyt czyste zamiary. Tymczasem w Wilkowyjach zjawia się Czerepach (Artur Barciś), w roli kontrolera z Izby Obrachunkowej. Ponieważ sam uczestniczył we wszystkich przekrętach, kontrolowanie idzie mu łatwo. Zdesperowany Wójt (Cezary Żak), wraz z przedsiębiorcą Więcławskim (Grzegorz Wons), który od lat wygrywał wszelkie przetargi w gminie, knuje przeciwko swemu odwiecznemu wrogowi.

Informacja własna.

05.10.07

 

 

Już dziś (5 października) na ekrany polskich kin wchodzi amerykańska wersja jednego z największych szwedzkich przebojów ostatnich lat - "Niewidzialny". Producenci Neal Edelstein i Mike Macari zdobyli rozgłos, adaptując na amerykański rynek słynny japoński horror "Ring". W poszukiwaniu nowych, zaskakujących pomysłów, sięgnęli po scenariusz szwedzkiego filmu "Den Osynlige" z 2002 roku, który odniósł międzynarodowy sukces. Znaleźli w nim intrygujące połączenie elementów thrillera, fantastyki, tradycyjnej kryminalnej zagadki i romansu. Współpracujący z nimi producent Gary Barber podkreślał, że zaletą oryginalnego filmu i powstałej na jego podstawie amerykańskiej wersji scenariusza były nie tylko zaskakujące zwroty akcji, ale i precyzyjnie nakreślone, niezwykłe i, jego zdaniem, intrygujące charaktery postaci. To rzadkie w dzisiejszych czasach, by opowieść intrygowała psychologicznie i jednocześnie powodowała nieustanny chłodny dreszcz emocji - mówił. Roger Birnbaum potwierdzał tę opinię: Mamy tu niespodzianki na każdym kroku, więc nie wahaliśmy się długo, by dać zielone światło temu projektowi. Jonathan Glickman zgadzał się ze swymi kolegami z potężnej firmy produkcyjnej Spyglass: Ten film będzie nie tylko przerażał i ekscytował. Scenariusz jest mocno osadzony w realnym świecie. Gdy zaakceptowaliśmy tekst, trzeba było pozyskać zdolnego reżysera, który w pełni wydobyłby jego oryginalny charakter. Zdecydowano, że będzie to David S. Goyer - doświadczony w pracy przy filmach z dreszczykiem.
Trzeba było stawić czoło nie tylko wymaganiom wyrobionej thrillerowej publiczności, ale i interesującemu wizualnie oryginałowi. Dlatego, by uzyskać właściwy nastrój scen, zawieszony pomiędzy realizmem a niezwykłością, reżyser i operator obejrzeli wspólnie wiele filmów i przewertowali mnóstwo albumów o sztuce. Jak twierdził Goyer, szczególnie zainspirowało ich malarstwo holenderskich mistrzów, Vermeera oraz Lievensa. Chodziło o uzyskanie efektu oświetlenia z wielu punktów, które wydobywa w pełni rysy twarzy i wygląd przedmiotów. Zdecydowaliśmy, że większość scen aktorskich będzie rozgrywać się blisko okien i że będzie w nich jedno główne źródło światła, a twarze będą w połowie rzeźbione przez cień - tłumaczył reżyser.  Czy nie marzysz czasami, by stać się niewidzialnym? Słyszeć i widzieć wszystko, podczas gdy nikt nie widzi ciebie? Mógłbyś dowiedzieć się, co czynią i mówią bliscy ci ludzie - zwłaszcza na twój temat. Nick (Justin Chatwin), młody i wielce obiecujący uczeń college'u, zostaje pewnej nocy napadnięty, brutalnie pobity i pozostawiony na pewną śmierć. Jednak nie umiera, lecz staje się rodzajem ducha: może widzieć żywych, choć sam jest dla nich niewidzialny. Pragnąc wyjaśnić zagadkę swego zawieszenia pomiędzy życiem a śmiercią i próbując powrócić do świata żywych, podejmuje specyficzne śledztwo. Tropy wiodą w zaskakującym kierunku. 

"Niewidzialny" to rodzaj thrillera z tykającym nieuchronnie zegarem, który zmusza bohaterów do działania. Peter Debruge z "Variety" pisał: Goyer zebrał solidny zespół współpracowników, z operatorem Beristainem i kompozytorem Beltramim na czele, którzy nadali tej produkcji zaskakujący, liryczny ton nostalgicznego wspomnienia z college'u.

Informacja własna.

02.10.07

 

 

Przy warszawskiej stacji metra Świętokrzyska, u zbiegu ulic Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej, z początkiem tygodnia zadomowił się prawie pięciometrowy gryzoń. Na imię mu Remy i na co dzień mieszka w Paryżu. Remy to z zamiłowania kucharz, a z urodzenia szczur kanałowy. Wpadł do Warszawy z okazji polskiej premiery najnowszego filmu legendarnego studia Disney/Pixar - kolejnej rewelacyjnej animacji o tytule "Ratatuj".

Długo oczekiwana opowieść o szczurku Remym i jego fajtłapowatym przyjacielu od patelni - Linguinim, na ekranach polskich kin pojawi się już 19 października. Do tego momentu szczur gigant bez wątpienia z nami zostanie. Ma wobec tego dość czasu, by stać się punktem zbornym w stolicy. Tak jak nikt już nie pamięta, że jeszcze kilka lat temu nie mówiło się: "Umówmy się pod palmą", tylko: "przy rondzie De Gaulle'a", tak wielce prawdopodobne jest, że niedługo usłyszymy: "Umówmy się pod szczurem."

"Ratatuj" w polskiej, fenomenalnej wersji językowej, ze Zbigniewem Zamachowskim, Agnieszką Grochowską, Cezarym Kosińskim, Tomaszem Karolakiem i Karolem Okrasą, to piękna opowieść o przyjaźni, wielkiej pasji i o tym, że nie wolno porzucać marzeń, choćby wydawały się nieprawdopodobne i najbardziej zwariowane na świecie.

Informacja własna.

30.09.07

 

 

W "Niewidzialnym" - thrillerze, który pojawi się na ekranach polskich kin 5 października, zebrała się solidna ekipa specjalistów od przerażania. Tak obiecującego zestawu twórców nie widziano razem na planie od dłuższego czasu. Lista zaczyna się od producentów Neala Edelsteina i Mike'a Macariego, którzy odnieśli sukces, adaptując na amerykański rynek słynny japoński horror "Ring". Oni to zaprosili do współpracy scenarzystę Davida S. Goyera, opromienionego zwłaszcza sukcesem brawurowego cyklu o pół-wampirze - "Blade". Goyer "Niewidzialnego" nie tylko wyreżyserował, ale włożył całe swoje wyczucie mocnego kina w pracę nad adaptacją scenariusza ("Niewidzialny" jest remakem filmu szwedzkiego). Jedne wątki wyeksponował, inne ukrył. Rzecz zaczyna się jako thriller z elementami nadnaturalnymi. Szybko jednak stało się dla mnie jasne, że mamy tu do czynienia z historią miłosną i opowieścią o odkupieniu przez uczucie. Moim zdaniem, miał szansę powstać film inteligentnie wykorzystujący hollywoodzkie konwencje, lecz poruszający w sposób subtelny wymienione tematy - mówił. To zupełnie nowatorskie podejście do tego gatunku.

Reżyser był przekonany, że musi znaleźć nowy klucz wizualny do swego kolejnego filmu; inny niż w przypadku tytułów "Blade: Mroczna trójca" i "Batman: Początek", przy których wcześniej pracował. W tamtych filmach należało powołać do życia cały fantastyczny świat, rządzący się specyficznymi, mocno odmiennymi od naszego prawami. W przypadku "Niewidzialnego" szło o konsekwentne wprowadzenie fantastycznych elementów do bardzo realistycznie ukazanego otoczenia. Moim założeniem było całkowite prawdopodobieństwo otoczenia bohaterów, tak by wprowadzenie elementów niesamowitości nie tworzyło zgrzytu, ale wywierało tym mocniejsze wrażenie na widzach. Skoncentrowaliśmy się zatem na kilku zaledwie, ale za to kluczowych efektach specjalnych - opowiadał Goyer. To połączenie dało wstrząsający wynik. Dla jego zwielokrotnienia wprowadzono spektakularne sceny akcji: skok z wysokiej tamy we wzburzoną wodę, skoki z wysokiego budynku, wypadki samochodowe. Tę pierwszą sekwencję zrealizowano w okolicach tamy Ruskin Dam w miejscowości odległej o godzinę drogi od Vancouver. Na skalistej wysepce u stóp tamy mogła ze względów bezpieczeństwa przebywać tylko nieliczna ekipa. Justin Chatwin ("Wojna światów") - odtwórca roli głównej, spędził wiele godzin w lodowatej wodzie. Margarita Levieva, grająca najbardziej dwuznaczną i przerażającą postać filmu, musiała zaś poradzić sobie ze scenami bójek, włamania do jubilera oraz sporą ilością biegania. 

Czy można przejrzeć skrywane zamysły innych ludzi? Odkryć ich prawdziwą twarz? Chyba tylko będąc niewidzialnym! Nick (Justin Chatwin), młody i wielce obiecujący uczeń college'u, wcale o tym nie marzył. Jednak pewnej nocy został napadnięty, brutalnie pobity i pozostawiony na pewną śmierć. Nie umarł jednak, lecz stał się rodzajem ducha, który może widzieć żywych, choć sam jest dla nich niewidzialny. Czy dzięki temu uda mu się rozwiązać zagadkę i powrócić do świata żywych? Co przyniesie jego specyficzne śledztwo? Tropy wiodą w zaskakującym kierunku.

"Niewidzialny" w kinach od 5 października.

Informacja własna.

23.09.07

 

 

 

Młode Rosjanki robią ostatnio zawrotną karierę w USA. Dzieje się tak nie tylko - jak to kiedyś bywało - dzięki ich egzotyczności. Ta popularność to wynik przede wszystkim ciężkiej pracy i wielkiego talentu. Upór i pasja Marii Szarapowej pozwalają jej zdobywać najwyższe laury w tenisie. Podobnie, wrota kariery stają otworem przed młodą aktorką rodem z Sankt Petersburga - Margaritą Levievą

Levieva bywa nazywana Szarapową Hollywood nie tylko za sprawą urodzenia. Dziewczyny są bowiem niemal równolatkami, a i Margaricie przepowiadano wielką karierę sportową - zanim na dobre zadomowiła się w USA, była członkinią rosyjskiej gimnastycznej drużyny olimpijskiej. Levieva nie ustępuje też Szarapowej urodą. W końcu wybrała jednak inną drogę. Zrezygnowała ze sportu, gdy na stałe przeniosła się do Nowego Jorku. Studiowała ekonomię, uczęszczała na kursy aktorskie do prestiżowego William
Esper Studio. W 2005 roku "New York Magazine" umieścił ją na corocznej liście 50 najpiękniejszych ludzi w Nowym Jorku. Teraz Margaritę Levievą będą mogli poznać polscy widzowie. 5 października pojawi się na ekranach kin w thrillerze "Niewidzialny".

Do roli Annie Newton potrzebna była aktorka wzbudzająca skrajne emocje: od niechęci, a nawet nienawiści, do współczucia i zrozumienia. Początkowo bowiem Annie wydaje się odstręczająco brutalna; dopiero z czasem zaczynamy pojmować, że jest zdolna do głębokiej przemiany. Przesłuchano setki młodych aktorek, w tym wiele z hollywoodzkiej czołówki. Podobno pojawienie się mało znanej Levievej stało się wręcz objawieniem. Okazała się darem niebios - wspominał producent Mike Macari. - Gdy tylko weszła do pokoju, pomyślałem: to jest to. Sprawiała wrażenie naprawdę niebezpiecznej, ale gdy dostała do zagrania pełną czułości scenę, po prostu rozłożyła nas na łopatki. Potwierdził to reżyser David S. Goyer: Szczerze mówiąc, zaczynałem popadać w depresję. Mijał czas i wątpiłem już, czy znajdziemy naszą Annie. Ale wtedy szef castingu powiedział: nie martw się, ona po prostu stanie w drzwiach. I tak było. Pod koniec przesłuchania pomyślałem: O Boże, to ona. I zaraz zdecydowaliśmy, żeby zrezygnować z dalszych castingów. To skomplikowana rola, ale Margarita jej podołała. Odtwórca głównej roli - Justin Chatwin ("Wojna światów"), tak wspominał pracę z Margaritą: Od pierwszego dnia rwała się do pracy i była do niej gotowa, pełna energii. Chemia pomiędzy nami rzeczywiście zadziałała. Margarita ma w sobie coś z dzikiego dziecka. Przyjemnością było już samo to, że mogłem na nią patrzeć. Grać z nią było przyjemnością jeszcze większą. Sprawiała wrażenie, jakby cały czas dawała z siebie wszystko, wręcz balansowała na krawędzi. Wygląda na to, że Levieva lada chwila zdobędzie aktorskiego Wielkiego Szlema.

Uczeń college'u - Nick Powell (Chatwin), zostaje pewnej nocy napadnięty, niezwykle brutalnie pobity i pozostawiony na pewną śmierć. Nie umiera jednak, lecz zmienia się w pół-ducha, pół-człowieka. Niewidzialny dla innych, próbuje wyjaśnić zagadkę swego zawieszenia pomiędzy życiem a śmiercią. Specyficzne śledztwo prowadzi go najpierw ku jego najbliższym - matce i najlepszemu przyjacielowi, Pete'owi. Potem tropy wiodą do pewnego kryminalisty i związanej z nim dziewczyny, Annie (Levieva).

"Niewidzialny" w kinach od 5 października.

Informacja własna.

19.09.07

 

 

 

O "Ratatuju" - najnowszej animacji legendarnego studia Pixar, wypowiadali się już niemal wszyscy twórcy polskiej wersji językowej - Agnieszka Grochowska, Cezary Kosiński, Tomasz Karolak i Karol Okrasa. Wciąż jednak brakowało odtwórcy głównej roli - Zbigniewa Zamachowskiego. Słynący z pięknego głosu aktor ma już na koncie wielkie dokonania dubbingowe. W końcu to on jest kochanym przez miliony Shrekiem i to on użyczył swego głosu Garfieldowi. Był więc ogrem, był kotem, będzie szczurkiem. I to nie byle jakim, ale szczurem-artystą, gotującym najwykwintniejsze dania, szczurem z poczuciem stylu i smaku. 

Stylu i smaku aktorowi z pewnością nie brakuje, jednak jak jest z jego pasją kulinarną - do tej pory nie było wiadomo. Przy okazji pracy nad "Ratatujem" Zbigniew Zamachowski wyjawił tajemnice, które skrywa w swojej kuchni. Jak się okazuje, w tym przypadku o przyjęciu roli zadecydowała pasja, która gotowania sensu stricto nie dotyczy. Aktor zdradził bowiem: Lubię jeść. Mówię o sobie: jestem żarłokiem. Nie powiem, żebym się w kuchni artystycznie spełniał, ale od czasu do czasu lubię poeksperymentować. Łączę ze sobą różne produkty, które przychodzą mi do głowy i które znajdę w lodówce. I muszę powiedzieć, że trzy potrawy na pięć wychodzą mi całkiem nieźle. Odpowiedź na pytanie o tytuł "Ratatuj" również skręca w czysto kulinarne rewiry. Zamachowski przyznaje: Choć ratatouille jeszcze nie jadłem, to kiedy pomyślę sobie, jak fajnie razem muszą smakować te pomidory, kabaczki, cukinia, bakłażany, cebula i papryka, to aż robi się miło. Wygląda na to, że z aktora jest smakosz nie tylko na ekranie!

Remy (Zamachowski) to osobnik obdarzony niesamowitym węchem i niezwykłym, jak na szczura, marzeniem, by zostać szefem kuchni w wytwornej restauracji. Nie zniechęca go nawet to, że próbuje robić karierę w najbardziej szczurofobicznej profesji świata! Do tego dochodzi presja rodziny, która chce, by zadowolił się klasycznym, szczurzym, śmietnikowym stylem życia. Okoliczności jednak dosłownie wrzucają go do paryskiej restauracji rozsławionej przez kulinarnego idola Remy'ego - Auguste'a Gusteau, który przez całe życie jak mantrę powtarza zdanie: Każdy może gotować! Remy szybko orientuje się, że "być odkrytym w kuchni", gdy ma się ogon i wąsy, może się okazać, delikatnie mówiąc, wielkim zagrożeniem. I kiedy wydaje się już, że marzenia Remy'ego legną w gruzach, spotyka on kogoś, kto w niego uwierzy. Ten nieoczekiwany przyjaciel to Linguini (Cezary Kosiński) - nieśmiały pomocnik kuchenny, którego właśnie mają wyrzucić z pracy. Teraz, gdy obaj nie mają nic do stracenia, Remy i Linguini zawierają nieprawdopodobny układ - niezdarne ciało Linguiniego ma stać się medium dla kreatywnego umysłu Remy'ego. Ta para postawi kulinarny świat Paryża na głowie! Dzięki swej współpracy doświadczą komicznych zwrotów akcji, uczuciowych zawirowań oraz sukcesów, jakich nigdy by nie osiągnęli w pojedynkę. 

"Ratatuj" w kinach 19 października.

Informacja własna.

10.09.07

 

 

 

Październik w kinach rozpocznie się od debiutu filmu naprawdę wyjątkowego. Już w pierwszy piątek tego miesiąca (05.10) zobaczymy bowiem na ekranach remake szwedzkiego filmu "Den Osynlige", który odniósł wielki międzynarodowy sukces. Nowa wersja nosi tytuł "Niewidzialny". Starzy hollywoodzcy wyjadacze od przerażania (producenci m.in. amerykańskiej przeróbki "Ringu") dają w tym nieco lirycznym i zmuszającym do myślenia thrillerze szansę młodym, świetnie zapowiadającym się aktorom. Punkt wyjścia jest intrygujący. Któż nie marzył o czapce-niewidce? Bezkarnie podglądać innych. Znać ich tajemnice. Śmiać się z ich ukrytych słabości. Ale ten kij ma dwa końce. Przekonuje się o tym Nick, młody i wielce obiecujący uczeń college'u. Napadnięty i brutalnie pobity, nie umiera, lecz zmienia się w pół ducha - pół człowieka. Niewidzialny dla innych, próbuje wyjaśnić zagadkę swego zawieszenia pomiędzy życiem a śmiercią. Co przyniesie jego specyficzne śledztwo? Czy uda mu się powrócić do świata żywych? Tropy wiodą w zaskakującym kierunku.

I zaskakujący jest cały ten film. Dlatego obsadzenie pierwszoplanowych ról było dla twórców sprawą kluczową. Jeśliby nie udało się dokonać właściwego wyboru, cała opowieść mogłaby wypaść sztucznie i niewiarygodnie. Trudne zadanie miał zwłaszcza odtwórca roli Nicka. Przez wielką część akcji się nie odzywa, a widzowie śledzą tylko jego reakcje na to, co mówią i czynią inni. 

Brano pod uwagę wielu kandydatów, ale wybór reżysera Davida S. Goyera padł na młodego Kanadyjczyka Justina Chatwina, który zwrócił na siebie uwagę w roli syna Toma Cruise'a w "Wojnie światów" Stevena Spielberga. Justin ma chłopięcy wdzięk, wielką etykę pracy i chyba wrodzoną dyscyplinę. Nie móc bezpośrednio zareagować na to, co czynią w danej scenie inni aktorzy - taki sposób gry wymaga niezwykłej dojrzałości i warsztatowej biegłości - komentował reżyser. 

Chatwin opowiadał, że spodobał mu się scenariusz. Jest zbudowany wokół ostrych opozycji: miłość - nienawiść, życie - śmierć. W sposób bardzo, moim zdaniem, przenikliwy oddano też w tym tekście konflikt pokoleniowy. A jednocześnie pojawia się tu myśl, że to co nam, ludziom, zwłaszcza młodym, wydaje się początkowo czarne i białe, okazuje się w końcu szare, pogrążone w różnych odcieniach szarości - mówił. Aktor był też zdania, że film może sprowokować widzów do głębokiej refleksji, pod warunkiem jednak, że zidentyfikują się z bohaterem. - Kim właściwie jestem? Jaki jest mój stosunek do innych ludzi? Co myślę o nich i o sobie? Takie pytania zadaje sobie Nick, a my razem z nim.

Odpowiedzi w filmie "Niewidzialny", od 5 października na ekranach kin.

Informacja własna.

03.09.07

 

 

 

Chociaż do kinowego debiutu najnowszej animacji studia Pixar - "Ratatuj", pozostał jeszcze z górą miesiąc, szczurek Remy, nie chcąc dać o sobie zapomnieć, pojawi się na planie lekcji dołączonym do poniedziałkowego wydania dziennika "Metro". Dzieci z całej Polski będą mogły rozpocząć nowy rok szkolny w jego wysmakowanym (dosłownie) towarzystwie. Plan ułatwi im oczekiwanie na premierę, a potem uprzyjemni resztę długiego roku szkolnego.

Przy okazji tego wydarzenia producenci filmu postanowili ujawnić garść tajemnic związanych z produkcją październikowego przeboju Forum Film. Oto najciekawsze z nich:

- Animatorzy z Pixara, aby oszczędzić na czasie, ominęli jeden, jedyny szczegół - żaden z "człowieczych" bohaterów filmu nie ma palców u nóg.

- Filmowcy przyrządzili w komputerze ponad 270 porcji najróżniejszych dań. Każde z nich zostało najpierw ugotowane w świecie realnym, obfotografowane i w końcu... zjedzone.

- Aby stworzyć realną animację gnijących odpadków, twórcy fotografowali i obserwowali, jak naprawdę gnije jedzenie. Procesowi gnilnemu zostało poddanych piętnaście najróżniejszych produktów. Czego tam nie było! Jabłka, banany, grzyby, pomarańcze, brokułu, kapusta. Same "pyszności".

- Podczas dokumentacji w Paryżu filmowcy wykonali prawie pięć tysięcy zdjęć konkretnych miejsc oraz fenomenalnych dań renomowanych paryskich kuchni.

Ciężka praca magików z Pixara musiała się opłacić. "Ratatuj", jak zgodnie twierdzą ci, którzy film widzieli w całości, to jedna z najnowocześniejszych, najzabawniejszych i jednocześnie najpiękniejszych animacji ostatnich lat.

Szczurek Remy pewnego dnia postanawia podążyć za swoim wielkim marzeniem i zostać szefem kuchni w wytwornej paryskiej restauracji. Cóż jednak począć, gdy mierzy się kilka centymetrów, ma się ogon i szare futerko? Taka charakterystyka nie jest specjalnie dobrze widziana w kuchni. Remy wpada jednak na genialny pomysł. Podejmuje z pozoru tylko niewyobrażalną współpracę z kuchcikiem Linguinim - wyjątkowym kulinarnym beztalenciem. Wspólnie zaczynają nowy rozdział swoich historii. Rozdział, który zmieni ich życie na zawsze.

"Ratatuj" w kinach 19 października, a plan lekcji w "Metrze" już w poniedziałek 3 września.

Informacja własna.

20.08.07

 

 

 

W sobotę (18 VIII) w warszawskim Sun Studiu, jednym z najlepszych w kraju studiów realizujących polskie wersje językowe, odbyła się konferencja prasowa związana z dubbingiem najnowszej animacji Pixara - "Ratatuj". W spotkaniu udział wzięli aktorzy Agnieszka Grochowska i Cezary Kosiński, debiutujący w aktorskiej roli znany kucharz Karol Okrasa oraz autor dialogów Jan Jakub Wecsile i reżyser dubbingu Waldemar Modestowicz. Polski "Ratatuj", który wspólnie zgotowali, wydaje się być robiony według najlepszego przepisu z możliwych.

Aktorzy opowiedzieli zebranym dziennikarzom o niecierpliwie oczekiwanej produkcji i o swoich doświadczeniach z dubbingiem "Ratatuja". Agnieszka Grochowska, która wcieliła się w piękną kucharkę Colette, wyznała, co najbardziej podobało jej się w tej roli: Miło było być przez chwilę osobą, która potrafi gotować. Prywatnie przyznam, że pracując przy tym filmie dowiedziałam się, z czego tak naprawdę składa się ratatouille; do tej pory byłam przekonana, że są w nim ziemniaki. 

To musiała być polska wersja tej potrawy - skomentował Karol Okrasa. - Ratatouille obowiązkowo musi się składać z cukinii, bakłażanów, pomidorów i cebuli. Przyprawy dodajemy według własnego smaku, ale na pewno nie ma wśród nich ziemniaków! 

Cezary Kosiński podsumował: Wbrew temu, co się może zdawać, "Ratatuj" nie jest poradnikiem kulinarnym, to film o przyjaźni i marzeniach. Dla mnie to była ważna rola i zupełnie inna praca. Pierwszy raz, grając, miałem przed oczami konkretnego widza - moje własne dzieci. Jeśli zdarzy się tak, że ludzie uznają, iż jest to moja najlepsza rola, będę szczęśliwy!

"Ratatuj" zapowiada się na wielki przebój filmowej jesieni. Oprócz aktorów obecnych na konferencji, w obsadzie polskiej wersji językowej znaleźli się również m.in.: Zbigniew Zamachowski, Tomasz Karolak, Krzysztof Kowalewski i Marian Opania. Film opowiada o przyjaźni szczura i fajtłapowatego pomocnika kuchennego - Linguiniego. Ich drogi połączy wspólna pasja, jaką jest gotowanie. Przy czym jeden z nich potrafi gotować, ale będąc stworzeniem wyjątkowo źle widzianym w kuchni, nie może swojego talentu pokazać; drugi zaś bardzo by chciał być mistrzem patelni, jednak jego talent pozostawia wiele do życzenia. Ta mieszanka pasji i umiejętności skłania ich do zawarcia zwariowanego paktu, w którym ciało nieporadnego Linguiniego stanie się medium dla kulinarnej magii Remy'ego. Taka kombinacja może zaowocować tylko czymś niezwykłym.

"Ratatuj" w kinach 19 października.

Informacja własna.

17.08.07

 

 

 

Już wszystko jasne! Ostatnią gwiazdą, która użyczyła swego głosu polskiej wersji językowej jesiennego przeboju Forum Film - animacji "Ratatuj", jest znany telewizyjny kucharz, Karol Okrasa. Jako znawca kulinarnego kunsztu wciela się w postać jednego z gości restauracji, w której terminują nasi bohaterowie: Linguini (Cezary Kosiński) i szczurek Remy (Zbigniew Zamachowski). 

Okrasa opowiada o swoim zaskakującym debiucie aktorskim: Cieszę się i jednocześnie żałuję. Cieszę się, że zostałem zaproszony i mogłem okrasić kilkoma zdaniami ten fantastyczny projekt. A żałuję, że było to właśnie tylko kilka zdań. Bo to dla mnie bardzo ciekawa przygoda i zupełnie nowe wcielenie. Chociaż, czy nowe? Gość, którego dubbingowałem, był do mnie dość podobny. przynajmniej z nosa i tuszy - dodaje kucharz ze śmiechem. - Sama praca jest fascynująca. Wcielanie się w kogoś zupełnie innego, w tę specyficzną atmosferę restauracyjnego gwaru, kiedy samemu jest się zamkniętym w ciemnym pokoju z małą lampką, to nie lada wyzwanie!

Oczywiście nie mogło się obyć bez małej lekcji kulinarnej. Okrasa ma swoją autorską wizję tytułowego dania: Moim pomysłem na ratatouille jest skórka z cytryny i bazylia zamiast klasycznych ziół charakterystycznych dla Prowansji - tymianku, rozmarynu czy liścia laurowego. Potrawa doprawiona aromatem cytryny jest orzeźwiająca i znacznie lepiej komponuje się z rybami i mięsem. Bazylia (koniecznie świeża) jeszcze bardziej ten aromat podbija. Dodane w niewielkiej ilości masło nadaje potrawie aksamitności i eleganckiej szklistości. W ratatouille warzywa powinny być chrupiące, stąd też dodaję je podsmażone, kiedy pomidory już się rozgotują i częściowo odparują - podsumowuje Okrasa

A oto unikatowy przepis na filmowy, okraszony "Ratatuj":

Składniki:
. 1 papryka czerwona
. 1 papryka żółta
. 1 cukinia
. 1 bakłażan
. 4 pomidory
. 2 szalotki
. 1 ząbek czosnku
. 1 cytryna
. kilka listków bazylii
. 1 łyżka masła
. oliwa

Sposób przygotowania:
Pomidory parzymy we wrzątku i obieramy ze skóry. Kroimy w kostkę 2/2 cm. Szalotkę, paprykę, bakłażany i cukinię kroimy w kostkę 1,5/1,5 cm. Na odrobinie oliwy przesmażamy (bez koloru) rozgnieciony czosnek i szalotkę, dodajemy pozostałe warzywa. Smażymy ok. 1 min. Wyjmujemy warzywa i do naczynia dodajemy pomidory, dusimy około 5 min. na wolnym ogniu, aż pomidory się rozgotują i odparują. Do pomidorów dodajemy pozostałe warzywa oraz sparzoną i posiekaną skórkę z cytryny. Na koniec dodajemy masło i posiekaną bazylię. Doprawiamy świeżo mielonym pieprzem. Bon appétit!

Zdobywca Oscara, reżyser Brad Bird oraz niezastąpieni twórcy fantastycznych historii ze studia Pixar przedstawiają film "Ratatuj" - najbardziej oryginalną komedię jesieni opowiadającą o niewyobrażalnej z pozoru przyjaźni. Jej bohaterami są: szczurek Remy, który ma czelność marzyć o zdobyciu sławy jako szef kuchni w pięciogwiazdkowej francuskiej restauracji oraz chłopak na posyłki o imieniu Linguini. Ta dziwaczna para odkrywa sposób, by rzucić kulinarny Paryż na kolana. W polskiej wersji językowej wystąpią m.in.: Zbigniew Zamachowski, Agnieszka Grochowska, Cezary Kosiński, Tomasz Karolak, Marian Opania i Krzysztof Kowalewski.

"Ratatuj" w kinach 19 października.

Informacja własna.

10.08.07

 

 

 

Coraz więcej wiadomo o jesiennej premierze Forum Film - najnowszej produkcji studia Pixar: "Ratatuj". Część obsady polskiej wersji językowej jest już znana. Tomasz Karolak, który wciela się w rolę szczurka Emila - brata głównego bohatera, postanowił ujawnić mrożące krew w żyłach kulisy pracy przy polskim dubbingu. 

Aktor, który debiutuje w tym filmie (choć wystąpił już raz w animacji, była to bardzo niewielka rola i to właśnie "Ratatuj" jest jego oficjalnym debiutem), nie miał świadomości, jak trudna i wymagająca poświęceń jest to praca. Jego bohater - Emil, wierny, poczciwy, kochający i, delikatnie mówiąc, sporo jedzący brat Remy'ego (w polskiej wersji językowej - Zbigniew Zamachowski), żyje głównie w podparyskich kanałach. Co jakiś czas wynurza się na zewnątrz, by zdobyć pożywienie. W chwili, kiedy jego utalentowany kulinarnie braciszek obejmuje co najmniej nieprzystającą do szczurzej osobowości posadę kucharza w renomowanej paryskiej restauracji, okazji do zdobycia wcale niezłego pokarmu znacząco przybywa. Wobec powyższego Emil je, mówi i je, chodzi i je, śmieje się i je, je i. je. Trzeba było to zagrać! Karolak wspomina: Ja w ogóle bardzo lubię szczury, dlatego bardzo chętnie wcieliłem się w Emila. Reżyser (Waldemar Modestowicz) oczywiście traktował mnie jak debiutanta, miał dla mnie dużo cierpliwości, co nie zmienia faktu, że warunki pracy były trudne. Żeby zagrać Emila, musiałem zjeść z pięć kilogramów bananów i ze cztery jabłek. Podczas pracy na okrągło jadłem, zupełnie jak Emil.

W polskiej wersji językowej usłyszymy również Agnieszkę Grochowską, Krzysztofa Kowalewskiego, Mariana Opanię, Cezarego Kosińskiego i wspomnianego wcześniej Zbigniewa Zamachowskiego. Karolak podsumowuje: Widziałem już cały film, animacja jest niesamowita, film ma tempo, piękne kolory i opowiada naprawdę świetną historię, a moi koledzy z polskiej wersji językowej są po prostu super!

"Ratatuj" to historia szczura Remy'ego, który odkrywa w sobie niezwykły talent kulinarny. W jednej z paryskich restauracji zawiera niezwykłą znajomość a zarazem pakt o współpracy z fajtłapowatym Linguinim (Cezary Kosiński). Razem rzucają kulinarny Paryż na kolana i odkrywają piękno przyjaźni.

"Ratatuj" w kinach 19 października.

Informacja własna.

01.08.07

 

 

 

Znana jest już oficjalna data premiery najnowszej produkcji studia Pixar - filmu "Ratatuj". Dystrybutor - Forum Film Poland, zdecydował, że film na polskich ekranach pojawi się nieco wcześniej niż zapowiadano, bowiem 19 października. W Warszawie zakończyły się właśnie prace nad polską wersją językową filmu. W obsadzie wiele znanych nazwisk, a wśród nich dubbingowi debiutanci.

W opowieści tej, odwołującej się do najlepszych tradycji disnejowskich, a zarazem wykorzystującej najnowocześniejsze rozwiązania animacji komputerowej, pojawią się świetne polskie głosy. W rolę główną (szczurka Remy'ego zaprzyjaźnionego z pomocnikiem kuchennym Linguinim), wcielił się Zbigniew Zamachowski ("Pułkownik Kwiatkowski", "Ogniem i mieczem"), a w główną "ludzką" rolę Cezary Kosiński ("Testosteron", "Na dobre i na złe"). O ile Zamachowski ma na koncie kilka wybitnych ról dubbingowych (m.in. "Shrek" i "Garfield"), o tyle dla Kosińskiego rola Linguiniego - niespecjalnie utalentowanego podkuchennego, który by zostać szefem kuchni, wchodzi w niecodzienny układ z wybitnym kucharzem - niestety szczurem, jest debiutem. Aktor otwarcie mówi, czemu podjął się tego zadania: Od kilku lat w polskim dubbingu dzieje się wiele interesujących rzeczy. Obserwując to uznałem, że chciałbym zrobić coś takiego dla moich własnych dzieci. Często oglądam z nimi filmy, a ten wydaje mi się być wyjątkowo ciepłą, głęboką i mądrą opowieścią, dlatego sądzę, że mój wybór był trafny. Podoba mi się to, że w tak tradycyjny sposób opowiada o przyjaźni i uczciwości. Jestem pewien, że "Ratatuj" będzie fantastycznym prezentem dla moich dzieci.

Nie tylko Kosiński debiutuje w tej produkcji. Na ekranie usłyszymy również innego aktora próbującego swoich sił w polskiej wersji językowej - Tomasza Karolaka ("Testosteron", "Dwie strony medalu"), w roli szczurka Emila. Wśród obsady znaleźli się także: Marian Opania ("Komornik"), Agnieszka Grochowska ("Warszawa") oraz. To jednak niespodzianka, która na razie pozostaje tajemnicą. "Ratatuj" zapowiada się na wielki przebój nadchodzącej jesieni!

"Ratatuj" w kinach 19 października.

Informacja własna.

13.07.07

 

 

 

Dziś (piątek, 13 lipca) w polskich kinach debiutuje najnowszy film wywodzący się z długiej tradycji amerykańskiego umiłowania swobody, motocykli i wiatru we włosach - "Gang Dzikich Wieprzy". Historia kina obfitowała w opowieści o miłośnikach tych ryczących maszyn. Od czasów słynnego filmu "Dziki" z 1950 roku z Marlonem Brando w roli głównej, Hollywood stworzyło bogatą mitologię zbuntowanych motocyklistów - rebeliantów bez powodu. Powstał wyjątkowo popularny podgatunek filmów o ich wyczynach. Wielka była w tym rola słynnego niezależnego producenta Rogera Cormana. To on wyprodukował w 1966 roku film "Dzikie anioły" z Peterem Fondą jako głównym bohaterem. Jak jednak powszechnie wiadomo, najsłynniejszym filmem o motocyklistach był "Swobodny jeździec" z rewelacyjnymi kreacjami Jacka Nicholsona i wspomnianego już Petera Fondy. Sensacyjna fabuła była tu pretekstem - film stał się peanem na cześć wolności, choćby i prowadzącej do zagłady; obrazem, jak zwykło się mówić, kultowym. W tym roku z kolei widzieliśmy Petera Fondę jako motocyklowego wysłannika piekieł w filmie "Ghost Rider".

"Gang Dzikich Wieprzy" to komedia - jednak tradycje "kina motocyklowego" są tu także obecne. Scenarzysta Brad Copeland deklaruje, że stworzył historię o poszukiwaniu wolności, o buncie, o zmęczeniu codziennością, tyle że opowiedzianą w zabawny sposób. By podkreślić nawiązania do legendarnych filmów o motocyklach, twórcy na swój sposób puszczają oko do widzów - udało im się bowiem namówić samego Petera Fondę, by znów wdział skóry, wsiadł na harleya i odegrał niewielką, ale istotną rolę w "Gangu Dzikich Wieprzy". Kim jest i dlaczego się pojawia, niech pozostanie tajemnicą; dość powiedzieć, że dzięki niemu wszystko okazuje się być innym, niż się początkowo zdawało. Aktor przyznał kiedyś: Przed "Swobodnym jeźdźcem" byłem dla ludzi tylko synem Henry'ego Fondy. Od tamtych czasów nie raz udowodnił swą aktorską klasę, ale wszystko, jak widać, zaczęło się od motocykli. Reżyser filmu, Walt Becker, pytany o Fondę, mówi skromnie: O takiej obsadzie nie marzyłem w najśmielszych snach!

Czterej przyjaciele z przedmieść Cincinnati: biznesman Woody Stevens (John Travolta), dentysta Doug Madsen (Tim Allen), hydraulik marzący o pisarskiej karierze - Bobby Davis (Martin Lawrence) oraz stary kawaler i komputerowy maniak Dudley Frank (William H. Macy), w weekendy, jako Gang Dzikich Wieprzy, wypuszczają się na wycieczki na swoich nowych i błyszczących Harleyach. Pewnego dnia postanawiają jednak odbyć dużo dłuższą, szaloną podróż w nieznane, która niespodziewanie zamienia się w największą przygodę ich życia. Na swojej drodze spotykają bowiem prawdziwy motocyklowy gang - Del Fuegos, na czele którego stoi niebezpieczny Jack (Ray Liotta). 

"Gang Dzikich Wieprzy" w kinach od dziś.

Informacja własna.

11.07.07

 

 

 

W poniedziałek, 9 lipca, warszawskie kino Cinema City Arkadia zostało opanowane przez harleyowców i ich ryczące maszyny, które, ku zaskoczeniu bywalców galerii handlowej, najnormalniej w świecie zaparkowały przed kasami kinowymi. Wszystko to z powodu uroczystej premiery "Gangu Dzikich Wieprzy" - najnowszej komedii z Johnem Travoltą, Timem Allenem, Williamem H. Macym oraz Martinem Lawrencem w rolach weekendowych harleyowców, którzy wyruszają na motocyklach w podróż przez Amerykę. 

Do obejrzenia filmu zaprosił zgromadzonych Andrzej Nejman ("Złotopolscy"), który nie ukrywał: Kocham motocykle, ale nie tak po prostu. Jak wiadomo, istnieje kilka rodzajów motocykli. Według mnie, te sportowe wymagają od kierującego energii i wysiłku, a to mnie nie kręci. Ja uwielbiam choppery, bo to motocykle relaksujące. Wielkie maszyny, które sprawiają, że czujesz się jak król szosy. Po jeździe samochodem z domu do Śródmieścia, gdzie jest mój teatr, wysiadam wymęczony; po takiej samej jeździe motorem jestem zrelaksowany i czuję się jak nowo narodzony! - opowiadał Nejman, który właśnie rozpoczyna swoją wielką przygodę z tymi maszynami i nawet nie stara się ukryć ekscytacji z tego powodu. 

Na widowni, oprócz "zwykłych" fanów dobrych komedii, zasiadła solidna ekipa w skórzanych kurtkach. To członkowie warszawskich klubów harleyowych. Prezydent jednego z nich - "Warsaw Chapter Poland" - Dariusz Kramek, opowiedział przybyłym, skąd tak naprawdę wzięła się oryginalna nazwa filmu "Wild Hogs", czyli o co chodzi z tymi wieprzami? H.O.G - Harley Owners GroupR - to światowe stowarzyszenie właścicieli motocykli Harley-Davidson, utworzone z ich inicjatywy w 1983 roku przez firmę Harley-Davidson, w odpowiedzi na rosnącą potrzebę dzielenia się swoją pasją i okazywania dumy z posiadania tej legendarnej maszyny. Dziś kluby H.O.G. na całym świecie organizują zloty, rajdy i liczne międzynarodowe spotkania wielbicieli i właścicieli motocykli Harley-Davidson. Nazwa H.O.G. to także - podobno - nawiązanie do tradycji pieczenia prosiaka podczas zlotów: hog oznacza bowiem w języku angielskim "wieprz". Ale czy prawdą jest, że motocykliści to wyjątkowi smakosze wieprzowiny? Kramek zaprzecza: Wcale nie chodzi o pieczonego prosiaka z kaszą, "wieprze" wzięły się stąd, że użytkownik motocykla, chcąc pochwalić maszynę kolegi, miał w zwyczaju mówić, że jest wypasiona jak wieprz. Było jak było. Zapewne w każdej z tych wersji jest krztyna prawdy, bo i maszyny wypasione, i ruszt zapewne mile widziany na zlotach. Ważne, że kluby H.O.G. nie samą rozrywką żyją i dają się poznać nie tylko podczas spektakularnych parad przemierzających drogi z niepowtarzalnym brzmieniem silników motocykli H-D. Angażują się bowiem również w liczne działania przynoszące korzyści lokalnemu środowisku, jak choćby wsparcie dla domów dziecka czy pomoc przy odbudowie zabytkowych obiektów. Dziś na całym świecie H.O.G. liczy ponad milion członków, co czyni tę organizację największym światowym stowarzyszeniem fanów
motocykli.


"Gang Dzikich Wieprzy", czyli "Wild Hogs" w kinach już od najbliższego piątku (13 lipca). 

Informacja własna.

03.07.07

 

 

 

Motocykle to dla szefa gangu Del Fuegos - Jacka, dużo więcej niż pasja: to jego sposób na życie. Dlatego Jack wścieka się, gdy grupa japiszonów, dla których motocykle to zaledwie weekendowe hobby, wchodzi do baru, w którym on rezyduje ze swoim motocyklowym gangiem. Jack to Ray Liotta, a grupa mieszczuchów to John Travolta, Tim Allen, William H. Macy i Martin Lawrence, którzy spotkali się w nowej komedii "Gang Dzikich Wieprzy" (w kinach od 13 lipca).

Ray Liotta nie od dziś znany jest z wcielania się w role mrocznych, przerażających, milczących, nieprzewidywalnych typów. I tym razem jego postać nie należy do milutkich, choć aktor mówi ze śmiechem: Moje postaci - te, które stały po ciemnej stronie - zazwyczaj były tak ekstremalnie złe, że Jack to przy nich złoty chłopak. Nie da się jednak ukryć, że jego nowy bohater to twardy, wytatuowany harleyowiec, który nie znosi pozerów. Konfrontacja z takimi weekendowymi motocyklistami, jak tamta czwórka, jest więc tylko kwestią czasu. 

Sam Liotta też ma w sobie coś mrocznego. Wspólna praca na planie z grupą żartownisiów, do jakich z pewnością zaliczają się Travolta i Allen, obfitowała w liczne tarcia i iskrzenia. Zapewne dlatego na ekranie relacja między nimi wygląda tak autentycznie. Liotta wspominał: Jestem milczkiem. Oni w ciągu dnia lubili się wygłupiać, szczególnie John i Tim, który stale żartuje. Denerwowali mnie, gdy byliśmy gotowi, by zrobić na przykład zbliżenie. Z zasady w takim momencie pozostali aktorzy przestają rozmawiać i dają nakręcić scenę, ale ci goście nie przestawali się wydurniać! My byliśmy gotowi do pracy, ale to oni decydowali, kiedy zaczniemy. Więc to oni zmusili mnie, żebym jeszcze bardziej na nich wrzeszczał. To było dobre, bardzo realistyczne i naprawdę pasowało do mojej postaci. Pytany o to, jak wobec tego udało mu się przetrwać zdjęcia w takiej atmosferze, Liotta zdradził: Ja po prostu znam swoje miejsce. Ludzie mają różne potrzeby, trzeba ich szanować i pozwalać im robić to, na co mają ochotę. Ja jestem bardziej ze szkoły Williama Macy'ego - zamknij się i rób swoje. 

"Gang Dzikich Wieprzy" opowiada o grupie podstarzałych przyjaciół, którzy wyruszają w motocyklową podróż przez Amerykę, by odkryć na nowo siebie i trochę się zabawić. Film na ekranach od 13 lipca.

Informacja własna.

02.07.07

 

 

 

Miniony filmowy weekend należał zdecydowanie do najnowszej produkcji legendarnej wytwórni Pixar - "Ratatuj". Film zadebiutował na szczycie amerykańskiego box-office'u z wynikiem ponad 47 milionów dolarów! Ale "Ratatuj" tryumfowało nie tylko za oceanem. Opowieść o czarującym szczurku, który marzy o karierze szefa kuchni w renomowanej paryskiej restauracji i jego nieporadnym przyjacielu Linguinim, miała w piątek swoją europejską premierę, która odbyła się oczywiście w Paryżu. 

Pod mostem Aleksandra III, gdzie główni bohaterowie animacji poznają się i rozpoczynają swoją zaskakującą przyjaźń, rozstawiono wielki namiot i rozwinięto czerwony dywan. Premierę zaszczyciła cała ekipa Pixara na czele z twórcą jego potęgi - Johnem Lassaterem, który zwyczajowo zjawił się ze swoją gromadką dzieci oraz solidna ekipa francuskich "celebrities". To była największa impreza francuskiej stolicy minionego weekendu. Jeden z polskich dziennikarzy filmowych, którzy uczestniczyli w paryskiej premierze - Kamil Śmiałkowski, wspomina: Zastosowano pomysł maksymalnej stylizacji przestrzeni na Paryż w hollywoodzkim stylu. A więc byli akordeoniści, malarze ze sztalugami, oraz wszechobecni szefowie kuchni, w których wcielił się nawet przygrywający obecnym zespół jazzowy. Świetnym pomysłem była próba stworzenia szczurzej perspektywy. Wokół było mnóstwo wielgachnych sztućców, gigantycznych rozmiarów potraw, ludzi na szczudłach. Oczywiście menu było wymyślne, bardzo francuskie, a porcje wcale nie "mysie". Śmiałkowski zdradza, że goście bawili się wyśmienicie, a ekipa z Pixara czuła się świetnie: Żartowano nawet, że zrobili ten film tylko po to, by mieć okazję do kilku dobrych posiłków. Oczywiście nie tylko premiera, ale i film zrobił na pierwszych widzach wielkie wrażenie. W kuluarach powtarzano, że nie było tak dobrej produkcji Pixara od czasów "Gdzie jest Nemo".

W Polsce trwają prace nad rodzimą wersją językową. Już wiadomo, że obsada będzie gwiazdorska ze Zbigniewem Zamachowskim, Agnieszką Grochowska i Krzysztofem Kowalewskim na czele. Na polską premierę musimy jednak poczekać do jesieni, dystrybutor zapowiedział ją na 23 listopada.

Zdobywca Oscara, reżyser Brad Bird oraz niezastąpieni twórcy fantastycznych historii ze studia Pixar przedstawiają film "Ratatuj" - najbardziej oryginalną komedię tego sezonu opowiadającą o z pozoru niewyobrażalnej przyjaźni. Jej bohaterami są: szczurek Remy, który ma czelność marzyć o zdobyciu sławy jako szef kuchni w pięciogwiazdkowej francuskiej restauracji oraz chłopak na posyłki o imieniu Linguini. Ta dziwaczna para odkrywa sposób, by rzucić kulinarny Paryż na kolana.

"Ratatuj" w kinach od 23 listopada.

Informacja własna.

27.06.07

 

 

 

13 lipca na ekranach polskich kin pojawi się John Travolta w komedii "Gang Dzikich Wieprzy". Wystąpił w niej wraz z innymi gwiazdami: Williamem H. Macy ("Fargo"), Timem Allenem ("Na psa urok"), Martinem Lawrencem ("Agent XXL") i Ray'em Liottą ("Chłopcy z ferajny"). Panowie wcielają się w weekendowych wojowników, którzy wyruszają na wielką wyprawę motocyklową przez Amerykę. Nie spodziewają się jednak niebezpieczeństw, które na nich czyhają. Film zadebiutował na pierwszym miejscu amerykańskiego box-office'u i zapowiada się na najzabawniejszą komedię tego lata.

Wygląda też na to, że udział w "Gangu Dzikich Wieprzy" nie był dla Johna Travolty tylko pracą. Aktor całkiem nieźle bawił się na planie. I to nie sam. W napisach końcowych można wyłowić kilkakrotnie powtarzające się nazwisko "Travolta". Gwiazdor zdradza: Moja siostra Margaret była w filmie asystentką stomatologiczną, a mój brat Sam jest tym facetem, który zostaje pobity przez wrogi nam gang motocyklowy Del Fuegos. Mój bratanek Jonathan jest natomiast jednym z kowbojów w barze. Fajnie, kiedy w ekipie jest rodzina! 

Rodzinna atmosfera, piękne widoki Nowego Meksyku, ekipa inteligentnych i zabawnych artystów, a do tego motocykle! Praca-marzenie. Na dodatek Travolta słynie z miłości do maszyn: To było super - przyznaje. - Zawsze kochałem motocykle. Czuję się bardzo komfortowo na motocyklu, to dla mnie naturalne. Przez lata miałem różne maszyny, lubię jachty i samoloty, motocykle i samochody. Kiedy przeprowadziłem się do Hollywood, potrzebowałem niedrogiego środka transportu i to oznaczało motocykl. Tak nauczyłem się je kochać. A Kalifornia jest wręcz dla nich stworzona, dużo łatwiej się tu jeździ motocyklem niż samochodem. Nadal kocham otwartą drogę i wiatr na twarzy - kończy rozmarzony aktor.

Ten luz widać na ekranie. Travolta po raz kolejny udowadnia, że jest świetnym aktorem komediowym. Choć grywał role dużo poważniejsze i zdobywał powszechne uznanie krytyki (m.in. dwie nominacje do Oscara), nie odrzuca propozycji lżejszych. Mówi, że laury przyznawane przez fachowców z branży to fundament, który uwiarygodnia całą karierę. Dzięki temu na przykład Meryl Streep może zrobić zarówno komedię "Diabeł ubiera się u Prady", jak i dramat "Wybór Zofii", a ja "Pulp Fiction" i "Gang Dzikich Wieprzy". To daje dużo szersze możliwości. 

"Gang Dzikich Wieprzy" w kinach od 13 lipca.

Informacja własna.

21.06.07

 

 

 

13 lipca w polskich kinach pojawi się komedia lata. "Gang Dzikich Wieprzy" to, bez dwóch zdań, film skazany na sukces. Wszystko jest w nim dzikie - począwszy od tytułu, poprzez fenomenalną obsadę: m.in. John Travolta ("Pulp Fiction"), Ray Liotta ("Chłopcy z ferajny"), Tim Allen ("Na psa urok"), William H. Macy ("Fargo"), Marisa Tomei ("Mój kuzyn Vinny") czy Martin Lawrence ("Agent XXL"), a skończywszy na prześmiesznym pomyśle wysłania gangu podstarzałych mieszczuchów w motocyklową podróż przez Stany.

Film powstał po to, by bawić, jest w nim jednak także spora dawka umiłowania wolności i tęsknoty za otwartą przestrzenią. To przywodzi na myśl inny film, święcący w ostatnich tygodniach spektakularne triumfy na ekranach kin całego świata - "Piraci z Karaibów". Porównanie to nie jest przypadkowe. Scenarzysta "Gangu Dzikich Wieprzy", Brad Copeland, tak tłumaczył motywacje bohaterów: Ci ludzie pracują od dziewiątej do piątej, a potem marzą, by się wyrwać, tęsknią za swobodą. Myślę, że moi bohaterowie uważają się za swego rodzaju pozerów. Chcą z tym skończyć i właśnie dlatego pewnego dnia wpadają na myśl: dlaczego by nie wypuścić się w prawdziwą podróż? Sądzę, że wynika to z przekonania, iż nikt nie chce się czuć w życiu do końca bezpiecznie. Ci faceci kochają swoją pracę, swoje żony, swoje rodziny i dzieci, ale jednocześnie jest w nich inne pragnienie: żyć niebezpiecznie, na krawędzi, choćby przez parę dni. Zadziwiająco przypomina to pirackie poszukiwanie wolności! Zapewne na Latającego Holendra bohaterowie "Gangu Dzikich Wieprzy" wskoczyliby bez chwili wahania. 

Ale skojarzenia z "Piratami z Karaibów" są też dużo bardziej bezpośrednie. O kostiumy do filmu zadbała bowiem Penny Rose, znana z fenomenalnych pomysłów, które znakomicie sprawdziły się w cyklu o przygodach Jacka Sparrowa. Rose śmiała się, że motocykliści są faktycznie jak piraci, bo dbają o efektowny ubiór. To widać na ekranie. Podobnie jak ekipa Czarnej Perły, Dzikie Wieprze mają dopracowany każdy szczegół stroju. Ich image ma wyrażać poczucie godności i pewność siebie na szosie, dokładnie tak, jak koraliki we włosach Sparrowa robią z niego prawdziwego pirata. Szczególną radość sprawiło Penny Rose skomponowanie ubioru Williama H. Macy'ego. Najbardziej nośny pomysł to w tym przypadku komiczny hełm z lat czterdziestych i dziwaczne ciemne okulary. Choć aktor przyznał, że noszenie spodni z ciężkiej czarnej skóry w temperaturach Nowego Meksyku, gdzie kręcono "Gang Dzikich Wieprzy", nie uszczęśliwiało go nadmiernie.

Czterej przyjaciele z przedmieść Cincinnati: biznesmen Woody Stevens (Travolta), dentysta Doug Madsen (Allen), hydraulik marzący o pisarskiej karierze - Bobby Davis (Lawrence) oraz stary kawaler i komputerowy maniak Dudley Frank (Macy), w weekendy wypuszczają się na wycieczki na swoich wiernych harleyach. Postanawiają wreszcie odbyć dłuższą podróż w nieznane, co ma niespodziewane konsekwencje. Na swej drodze spotykają bowiem autentyczny motocyklowy gang - Del Fuegos, na czele którego stoi groźny Jack (Liotta).

"Gang Dzikich Wieprzy" w kinach od 13 lipca.

Informacja własna.

19.06.07

 

 

 

Już w najbliższy piątek (22 czerwca) mały szczurek Remy, który marzy o karierze szefa kuchni w renomowanej paryskiej restauracji, wyruszy na podbój światowych kin. Najnowsza animacja legendarnego studia Pixar "Ratatuj" będzie miała swoją światową premierę w Los Angeles.

Jest to produkcja nie byle jaka, bo wyreżyserowana przez zdobywcę Oscara za "Iniemamocnych" - Brada Birda, a wyprodukowana przez twórcę potęgi studia, Johna Lassetera. W oryginalnej wersji językowej można usłyszeć prawdziwe legendy ekranu - Iana Holma ("Władca pierścieni"), Petera O'Toole'a ("Lawrence z Arabii") i Briana Dennehy'ego ("Atak na posterunek"), a także wielu utalentowanych komików (m.in. Janeane Garofalo czy Brada Garretta). 

Oprócz gwiazd, które użyczają głosów bohaterom "Ratatuja" oraz twórców filmu, piątkową premierę na Hollywood Boulevard mają zaszczycić m.in. Denise Richards, Andy Garcia i Henry Rollins. 30 czerwca zaś odbędzie się premiera europejska. Jak nietrudno się domyślić, będzie miała miejsce w Paryżu, dokładnie tam, gdzie główni bohaterowie: szczurek Remy i pomocnik kuchenny Linguini, pierwszy raz się spotykają - przy Moście Aleksandra III.

Polska premiera planowana jest na 23 listopada. W Warszawie trwają właśnie prace nad dubbingiem. W rolę szczurka wcieli się Zbigniew Zamachowski. W filmie usłyszymy również m.in. Agnieszkę Grochowską i Krzysztofa Kowalewskiego.

Remy jest obdarzony niesamowitym węchem i niezwykłym, jak na szczura, marzeniem, by zostać szefem kuchni w wytwornej restauracji. Remy'ego nie zniechęca nawet to, że próbuje robić karierę w najbardziej szczurofobicznej profesji świata! Do tego dochodzi presja rodziny, która chce, by zadowolił się klasycznym, szczurzym, śmietnikowym stylem życia. Okoliczności jednak dosłownie wrzucają go do paryskiej restauracji rozsławionej przez kulinarnego idola Remy'ego - Auguste'a Gusteau, który przez całe życie jak mantrę powtarza zdanie: Każdy może gotować! Remy szybko orientuje się, że "być odkrytym w kuchni", gdy ma się ogon i wąsy, może się okazać, delikatnie mówiąc, wielkim zagrożeniem. I kiedy wydaje się już, że marzenia Remy'ego legną w gruzach, spotyka on kogoś, kto w niego uwierzy. Ten nieoczekiwany przyjaciel to Linguini - nieśmiały pomocnik kuchenny, którego właśnie mają wyrzucić z pracy. Teraz, gdy obaj nie mają nic do stracenia, Remy i Linguini zawierają nieprawdopodobny układ - niezdarne ciało Linguiniego ma stać się medium dla kreatywnego umysłu Remy'ego. Ta para postawi kulinarny świat Paryża na głowie! Dzięki swej współpracy doświadczą komicznych zwrotów akcji, uczuciowych zawirowań oraz sukcesów, jakich nigdy by nie osiągnęli w pojedynkę. 

"Ratatuj" w kinach jesienią.

Informacja własna.

30.05.07

 

 

 

Wytwórnia Disneya na tegoroczny Dzień Dziecka przygotowała dla najmłodszych prawdziwą gratkę. 1 czerwca do kin wchodzi bowiem jej najnowsza, wyjątkowo zwariowana produkcja - "Rodzinka Robinsonów". To historia Leona, chłopca, który wychowuje się sam i marzy o tym, by znaleźć dla siebie rodzinę. Ale marzy mu się też wiele więcej... Marzenia to całe jego życie! Leon rośnie na prawdziwego wynalazcę. W niesamowitych okolicznościach spotka tajemniczego Alberta Robinsona, który zabierze go ze sobą w przyszłość. A świat przyszłości prześcignie najśmielsze wyobrażenia Leona! Chłopiec spotka tam niezwykłą rodzinkę Alberta - tak bardzo szaloną, że jej domowym pupilem jest wielki dinozaur T-Rex o imieniu Tyci, który właśnie wpadł z wizytą z prehistorii. Mama rodzinki Franny uczy zaś grupę żab gry w jazzowym big bandzie. Jakby to było zupełnie typowe, żabia orkiestra składa się z 27 płazów: pianisty Frankiego (naprawdę tajemnicza i dwuznaczna postać w stylu młodego Franka Sinatry), perkusisty, basisty, pięciu klarnecistów, czterech trębaczy, czterech puzonistów, sześciu saksofonistów oraz czterech grających na tubach. A jak wszyscy zagrają, to niejeden "ludzki" zespół mógłby wpaść w kompleksy! 

Ale oczywiście to jeszcze nie koniec. W świecie przyszłości karty rozdaje niejaki Leonard Robinson - ojciec szalonej rodzinki i twórca wielkiej, świetnie prosperującej firmy zajmującej się wynalazkami. Głosu w polskiej wersji językowej użyczył mu ogromnie popularny i niezwykle zapracowany aktor Tomasz Kot. Jak wiadomo, jest to jeden z najczęściej pojawiających się na ekranie aktorów swojego pokolenia. Kot sam niedawno został tatą i będzie to pierwszy Dzień Dziecka, który obchodzi wraz z córeczką. Aktor nie ukrywa w wywiadach, że jest najszczęśliwszym ojcem pod słońcem: Bardzo dobrze czuję się w tej roli. Życzę tym, którzy tak jak my świeżo zostali rodzicami, wszystkiego najlepszego! Występ Tomasza Kota w "Rodzince Robinsonów" z jeszcze jednego powodu wydaje się być trafiony. Aktor, dokładnie jak Leonard Robinson, sam też najwyraźniej lubi wynalazki. Jego kilkumiesięczna córeczka Blanka jeździ bowiem supernowoczesnym wózkiem w kształcie bolidu McLarena, jakim ściga się między innymi Fernando Alonso.

"Rodzinka Robinsonów" na ekranach kin od 1 czerwca.

Informacja własna.

28.05.07

 

 

 

"Piraci z Karaibów. Na krańcu świata" przebój wytwórni Disneya kontynuuje falę sukcesów zapoczątkowaną przez poprzednie dwie części opowieści. Szacuje się, że będzie to jedno z największych globalnych otwarć w historii kina. Film już zarobił w USA 126,5 miliona dolarów, a przed nim jeszcze wyjątkowy poniedziałek. W Stanach bowiem obchodzi się dziś Memorial Day, stąd wyjątkowo ten weekend otwarcia będzie sobie liczył aż cztery dni. To może dać filmowi szansę na pobicie dotychczasowego rekordu globalnego otwarcia, który wynosi aktualnie 381,7 miliona dolarów. "Piraci z Karaibów. Na krańcu świata" stali się tym samym 53 filmem studia Disneya, który przekroczył na otwarciu magiczną sumę 100 milionów dolarów. Wstępny wynik w międzynarodowym box-office wynosi 205,5 miliony dolarów przychodu z weekendu, co daje mu drugie otwarcie wszechczasów. Warto dodać, że przed "Piratami." jeszcze zdobycie dwóch wielkich rynków - Chin i Indii. Mark Zoradi - szef marketingu i dystrybucji w Disneyu mówił w niedzielę: Film jest na dobrej drodze do osiągnięcia najwyższego w historii kina otwarcia globalnego. W każdym zakątku globu film startuje z prawdziwym przytupem i sądzę, że ten entuzjazm świetnie wróży dalszym wynikom. Producent Jerry Bruckheimer jeszcze przed debiutem kinowym mówił o swoich oczekiwaniach wobec trzeciej części "Piratów.": Zawsze mam nadzieję na najlepsze, a spodziewam się najgorszego. Wygląda więc na to, że jak zwykle w przypadku Bruckheimera jego nadzieje się spełniły.

W Polsce film po pierwszych dniach wyświetlania osiągnął wysoki wynik 252 531 widzów, co imponuje zwłaszcza mając na uwadze tropikalne upały minionego weekendu. 

"Piraci z Karaibów. Na krańcu świata" na ekranach kin w całej Polsce.

Informacja własna.

28.05.07

 

 

 

Na kilka dni przed premierą najnowszej produkcji studia Walta Disneya - "Rodzinka Robinsonów", w sklepach płytowych pojawi się polska ścieżka dźwiękowa z filmu.

Na płytę składają się przeboje napisane specjalnie na potrzeby animacji przez cenionego wokalistę i autora piosenek Rufusa Wainwrighta oraz laureata nagrody Grammy i supergwiazdy muzyki pop - Roba Thomasa. Nie zabraknie również pięknej muzyki ilustracyjnej w kompozycji trzykrotnie nominowanego do Oscara Danny'ego Elfmana. Na płycie znajdą się także cztery utwory w polskiej wersji językowej. I tu największa niespodzianka. Dwa z nich zgodził się zaśpiewać i opatrzyć własnym tekstem Artur Rojek z zespołu Myslovitz. To wydarzenie niemal bezprecedensowe, gdyż zwykle teksty piosenek do filmów Disneya są pisane przez tekściarzy wytwórni. Tym razem postanowiono odstąpić od tej tradycji. To muzyk zaproponował takie rozwiązanie: Kiedy otrzymałem propozycję z Disneya, moim pierwszym pytaniem było to o autora tekstów. Chciałem zaśpiewać te utwory z własnym tekstem. Oczywiście oryginalne słowa piosenek były dla mnie inspiracją, ale ostatecznie to sam film, który obejrzałem jeszcze w wersji roboczej, nasunął mi pomysły do tekstów - zdradza wokalista. - Bardzo chciałem oddać w nich tę spontaniczność, dziecięcość i nadzieję, o której mowa w filmie. Sądzę, że ta opowieść ujmie dzieci. Artur Rojek dodaje: Propozycja od razu wydała mi się interesująca. Nie ukrywam, że filmy Disneya w dużej mierze ukształtowały moją dziecięcą wrażliwość. Dla mnie, jak dla większości ludzi z mojego pokolenia, te filmy były swego rodzaju dobrem ekskluzywnym, odświętnym, czymś bardzo wyjątkowym, na co jako dzieci bardzo czekaliśmy. Oczywiście, dziś już na Disneya patrzę trochę inaczej i zdaję sobie sprawę z tego, że oprócz spełniania dziecięcych marzeń, to również wielki biznes, jednak mimo to praca nad nagraniem była miłym powrotem do dziecięcych wspomnień - kończy wokalista Myslovitz.

Pierwszym singlem z albumu jest utwór "Cisza i wiatr", drugi nosi tytuł "Cokolwiek się zdarzy", oba w wykonaniu i z tekstem właśnie Artura Rojka.

W polskiej wersji językowej filmu widzowie usłyszą głosy m.in. Tomasza Kota, Agaty Kuleszy, Wiesława Michnikowskiego oraz Tomasza Dedka.

Historia zaczyna się od Leona - małego geniusza, który uwielbia wynalazki i dziwaczne gadżety. Ma też ogromną nadzieję, że w końcu znajdzie sobie rodzinę, której nigdy nie miał. Leon wyruszy w podróż, która zaprowadzi go do miejsca, jakiego nawet on by nie wymyślił. Miejsca, w którym słowo "niemożliwe" już nie istnieje: do przyszłości. Zabiera go tam tajemniczy nieznajomy - Albert Robinson. W przyszłości Leon pozna zwariowaną, futurystyczną rodzinkę Robinsonów. To oni pomogą mu odkryć niesamowite i wzruszające sekrety. Jednak ta niesłychana podróż doprowadzi Leona również do spotkania z prawdziwie czarnym charakterem - paskudnym Kolesiem w Meloniku, który będzie próbował uniemożliwić mu powrót do teraźniejszości. 

Ścieżka dźwiękowa z "Rodzinki Robinsonów" w sklepach od 28 maja, a film w kinach od 1 czerwca.

Informacja własna.

23.05.07

 

 

 

Już w nadchodzący piątek (25 maja) na ekranach kin "Piraci z Karaibów. Na krańcu świata".

Młodziutka brytyjska aktorka - Keira Knightley już po raz trzeci wcieli się w rolę zafascynowanej światem piratów Elizabeth Swann. Kiedy Keira pracowała przy "Klątwie Czarnej Perły", pierwszej części pirackiej opowieści, miała zaledwie siedemnaście lat, a na planie opiekowała się nią mama. Wtedy, debiutująca w Hollywood aktorka, była znana głównie ze swojej pierwszej dużej roli w "Podkręć jak Beckham". Otwarcie przyznawała, że była onieśmielona skalą "Piratów." i nie mogła wydusić z siebie słowa, grając pierwszą scenę z Johnnym Deppem. Teraz, po pięciu latach, sytuacja ma się "trochę" inaczej.

Sława "Piratów.", a za nią popularność Knightley, dotarła do najdalszych zakątków globu, można by rzec - "na kraniec świata". Keira pytana o to, czy są jeszcze miejsca, w których może poruszać się swobodnie odpowiada: Hmmm. Pojechałam ostatnio do Buthanu i nie zostałam rozpoznana. Natomiast w Tajlandii mnie rozpoznano. W Afryce z oczywistych względów - nie. Choć ostatnio w Etiopii, w odległym miejscu, tańczyliśmy wokół ogniska, a ktoś do mnie podszedł i spytał, czy nie jestem przypadkiem tą dziewczyną z "Piratów z Karaibów"... Dziewczyna narzeka na brak możliwości poruszania się bez śledzących ją fotografów ale dodaje ze śmiechem: Anonimowość to piękna rzecz! 

Jednak nie wszystko w młodej gwieździe zmieniła wielka sława. Keira z pewnością nie zamierza zmieniać swojego stylu ani miejsca zamieszkania. Nie chce przenosić się do matecznika gwiazd - Los Angeles: Uważam, że Los Angeles jest trudne do życia. Nie sądzę, żebym mogła tam rozkwitnąć, chociaż oczywiście, kiedy tam jestem, lubię chodzić do modnych miejsc i patrzeć na sławnych ludzi. To zupełnie inny świat - zdradza, ale dodaje. - Tam obowiązuje niezwykle idealny wygląd! To musi kosztować wiele przygotowań i godzin przed lustrem. Ja zostałam okrzyknięta jedną z najbardziej niechlujnych osób na świecie, z czego - szczerze mówiąc - jestem dumna! - kończy aktorka, nie kryjąc zadowolenia.

Czasy piratów i ich zuchwałych wyczynów zdają się dobiegać końca. Bezwzględny lord Cutler Beckett (Tom Hollander) opanował Latającego Holendra. Statkiem-widmem dowodzi straszliwy kapitan Davy Jones (Bill Nighy), ale lord stał się jego zwierzchnikiem, to w jego ręce trafiło serce kapitana, które kontroluje morza i oceany. Will Turner (Orlando Bloom), Elizabeth Swann (Keira Knightley) i kapitan Barbossa (Geoffrey Rush), który powrócił do świata żywych, łączą siły, by uwolnić Jacka Sparrowa (Johnny Depp) ze skrzyni umarlaka, a potem wraz z innymi piratami stawić czoła Cutlerowi i jego potędze.

"Piraci z Karaibów. Na krańcu świata" w kinach od 25 maja.

Informacja własna.

21.05.07

 

 

 

Już 25 maja na ekranach kin na całym świecie spektakularna premiera trzeciej części "Piratów z Karaibów" - "Na krańcu świata". Widzów czeka spotkanie z prawdziwą plejadą gwiazd. Od dobrze już znanych członków pirackiej ekipy - Johnny'ego Deppa vel Jacka Sparrowa, Keiry Knightley vel Elizabeth Swann i Orlando Blooma vel Willa Turnera - po powracającego w wielkim stylu Geoffrey'a Rusha i gwiazdę azjatyckiego pochodzenia Chow Yun-Fata, który wcielił się w rolę pirata Sao Fenga. 
Jednak największą tajemnicą było niemal do końca pojawienie się w obsadzie (lub nie) Keitha Richardsa. O tej roli spekulowano już od razu po premierze "Klątwy Czarnej Perły". Wszyscy bez wyjątku twierdzili, że jeśli Jack miałby mieć ojca, musiałby to być właśnie gitarzysta legendarnych Stonesów. Ten chód, ten styl i to "swobodne podejście do życia" - wypisz wymaluj Richards! Muzyk miał wystąpić już w poprzedniej części cyklu, ale jak wiadomo, uniemożliwił mu to słynny niefortunny upadek z palmy. W tajemnicy odbywały się specjalne pokazy "Piratów." dla Stonesów, do ostatniej chwili ustalano szczegóły tej kreacji. I jest! Szefa piratów zagrał sam Keith Richards, legendarny gitarzysta grupy The Rolling Stones, a prywatnie przyjaciel Deppa. To kawałek o wolności, dziecinko - komentował "Piratów..." i swój w nich udział słynny rockman. - Idzie tu nie o to, żeby zniszczyć establishment, ale żeby nie dopuścić, by on zniszczył ciebie. Kiedy pierwszy raz usłyszałem o tym pomyśle, byłem przekonany, że to numer filmowy w stylu Elvisa Presleya. Mam wziąć gitarę, stanąć na planie, coś zagrać i zaśpiewać. Ale gdy przeczytałem cały scenariusz, pomyślałem sobie, że to dla mnie naturalne zadanie do wykonania. No i zrobili dla mnie fajną gitarę. Gitarę skonstruował słynny twórca instrumentów muzycznych Danny Farrington. Depp tak komentował udział Richardsa w produkcji: Wszyscy czekali na niego, jak na przejście huraganu. Na planie pojawili się ludzie, których tu nie było od miesięcy. Myślę, że Sparrowa i Teague'a łączy twarda miłość. Bo Teague to jeden z tych piratów, którzy w jednej chwili przyciskają cię czule do serca, w drugiej zaś gotowi są załatwić cię na amen. A nawet najpierw załatwią cię na amen, a potem czule wyściskają. Po prostu nigdy nie wiadomo, czego się po takim gościu spodziewać. Jerry Bruckheimer mówił: Myślę, że Keith nieźle się bawił, chyba ciężko było mu opuścić plan. A pomiędzy ujęciami kręcił się wszędzie i przyglądał wszystkiemu. Nieoficjalne doniesienia były mniej idylliczne: Richards podczas zdjęć bywał podobno lekko podchmielony. Choć to zapewne jedynie ze względu na element wczucia się w rolę, przecież piraci i rum to niemal jedno.

"Piraci z Karaibów. Na krańcu świata" w kinach od 25 maja.

Informacja własna.

16.05.07

 

 

 

"Piraci z Karaibów", których ostatnia część - "Na krańcu świata" już w przyszłym tygodniu będzie miała swoją światową premierę, to nie tylko wielkie widowisko filmowe, ale i cała filozofia. Tym razem producenci i reżyser zdecydowali się wykorzystać w filmie motywy azjatyckie. Wśród nich najważniejszy jest występ wielkiej azjatyckiej gwiazdy w jednej z głównych ról. Chow Yun-Fat ("Przyczajony tygrys, ukryty smok", "Cesarzowa", ale i filmy amerykańskie, m.in. "Anna i Król" z Jodie Foster) zagrał w "Piratach." bezwzględnego pirata Sao Fenga. To jednak nie koniec nawiązań do kultury Azji - piracka banda trafia w tej części filmu do Singapuru. Miasto zostało wyczarowane przez scenografa Ricka Henrichsa w potężnym Studiu numer 12 Universalu. Powstało tam 40 budynków oraz nabrzeże. Szczególnie istotne były targ i łaźnia - oba te miejsca posłużyły za tło spektakularnych scen akcji. Heinrichs opowiadał: Wygląd Singapuru z tych czasów nie jest zbyt dobrze udokumentowany - nieźle znany jest dopiero wygląd miasta i portu w XIX wieku. Z pewnością było to miejsce eklektycznego spotkania wielu wpływów architektonicznych. Na podstawie świadectw dotyczących innych miast chińskich z początku XVIII wieku, zdecydowaliśmy się na ostrą, ekspresjonistyczną z ducha mieszankę wpływów chińskich i malajskich. Kolejnym ukłonem w stronę Azji jest uroczysta światowa premiera w stolicy Japonii - Tokio 23 maja. Ale to jeszcze nie wszystko. Plastyczny wizerunek filmu ma dwa oblicza: bardziej europejskie - mgliste, tajemnicze, o stonowanych kolorach oraz azjatyckie - czerwone, drapieżne. W chińskiej kulturze tradycyjnie czerwień oznacza kolor szczęścia, powodzenia, miłości. Panny młode zakładają na ceremonię zaślubin czerwone suknie. To może nieźle wróżyć filmowi, a trop z ceremonią zaślubin nie jest błędny.

Czerwony layout filmu - plakaty, kinowe standy, ulotki i gadżety, króluje więc przede wszystkim w Azji. W Europie na tę wersję zdecydowano się np. we Francji, co specjalnie nie dziwi, biorąc pod uwagę głęboką fascynację Francji Azją. Poza tym, w Europie przeważa layout "mglisty". Polski dystrybutor - Forum Film - postanowił oddać ukłon fanom kapitana Jacka Sparrowa i jego drużyny. Na polskim rynku zobaczymy więc obie wersje layoutu. Już można podziwiać pierwszą, europejską odsłonę materiałów promocyjnych, a jeszcze w tym tygodniu do kin w całym kraju trafi wersja czerwona - azjatycka. To wyjątkowa sytuacja w skali światowej. 

Jednak jak wszędzie na świecie, film będzie można u nas oglądać od 25 maja

Informacja własna.

14.05.07

 

 

 

Lada moment (25 maja) na ekranach kin na całym świecie pojawi się ostatnia, niecierpliwie wyczekiwana, część "Piratów z Karaibów" - "Na krańcu świata". To, jak zapowiadają twórcy, koniec pewnego rozdziału. Co wcale nie oznacza, że definitywny finał opowieści o losach Jacka Sparrowa i jego przyjaciół.

Jednym z aktorów, który dzięki trylogii o "Piratach z Karaibów" zyskał szeroką sławę jest brytyjski gwiazdor - Orlando Bloom. "Piraci." oraz opowieść (również trylogia) o "Władcy pierścieni" uczyniła z młodego Anglika jednego z najczęściej szukanych w wyszukiwarce Google mężczyzn na świecie. Czy Bloom spodziewał się, że stanie się częścią filmowego fenomenu? Aktor wspomina z uśmiechem: Ten film to był żart. Wiele osób kręciło nosem na sam pomysł zrobienia czegoś w typowym disnejowskim stylu. To Geoffrey Rush pierwszy wspomniał mi o tym projekcie - zdradza. - Pracowaliśmy wspólnie w Australii nad filmem "Ned Kelly", Rush powiedział wtedy, że scenariusz "Piratów" jest świetny, i że powinienem się nim zainteresować. Nadal wiszę mu dziesięć procent mojej gaży, stale mi o tym przypomina. - śmieje się Orlando. Więc zainteresował się. Dostał rolę i stał się swego rodzaju ikoną. Jego postać - Will Turner, to niewątpliwie marzenie każdej dziewczyny - wierny, waleczny, przystojny, wysportowany. Ale jak sam Bloom czułby się w skórze pirata? Byłbym do niczego! Pewnie nieźle radziłbym sobie z szablą i, gdybym był kapitanem, nie miałbym nic przeciwko wydawaniu rozkazów. Wydaje mi się jednak, że prawdziwi piraci muszą spędzać sporo czasu wiążąc liny i wykonując te wszystkie morskie zadania - mówił aktor z żalem. - Chodzi mi o to, że istnieją jakieś miliony węzłów, a ja nie zdołałem się nauczyć choćby jednego z nich.

Will Turner (Orlando Bloom) i Elizabeth Swann (Keira Knightley), sprzymierzeni z kapitanem Barbossą (Geoffrey Rush), ruszają tym razem w desperacką pogoń, by wyrwać Jacka Sparrowa (Johnny Depp) z rąk okrutnego Davy'ego Jonesa (Bill Nighy). W tym czasie przerażający statek widmo - Latający Holender, pod kontrolą Kompanii Wschodnioindyjskiej, sieje spustoszenie na morzach. Nie zważając na niebezpieczeństwa czyhające na niepewnych wodach oraz na grożącą w każdej chwili zdradę, przyjaciele muszą znaleźć drogę do egzotycznego Singapuru, by stanąć oko w oko z przebiegłym chińskim piratem - Sao Fengiem (Chow Yun-Fat). Dotarłszy do prawdziwego krańca świata, każde z nich stanie przed ostatecznym wyborem. W finałowej, tytanicznej bitwie położą na szali swoje życie, fortunę i całe pirackie umiłowanie wolności.

"Piraci z Karaibów. Na krańcu świata" na ekranach kin od 25 maja.

Informacja własna.

08.05.07

 

 

 

"Ściśle tajne" - bardzo dobrze przyjęty w USA thriller szpiegowski, już w nadchodzący piątek (11 maja) pojawi się i w naszych kinach. Jest to oparta na faktach opowieść o dwóch pracownikach FBI. Młodego adepta, który właśnie skończył szkolenie - Erica O'Neilla, zagrał Ryan Philippe. W doświadczonego agenta, szczycącego się wieloletnią pracą w tajnych służbach - Roberta Hanssena, wcielił się Chris Cooper. Młody funkcjonariusz, zdziwiony błyskawicznym awansem, wkrótce odkrywa źródło tego zaszczytu: ma zdekonspirować podejrzewanego o współpracę z sowietami Hanssena. Między mężczyznami toczy się skomplikowana gra psychologiczna. Tu nikt nikomu nie ufa i każdy każdego chce przyłapać na zdradzie. "Ściśle tajne" to, jak napisano w "Wall Street Journal", "bezkompromisowe studium upadku duszy".

Powszechnie wiadomo, że Chris Cooper to jeden z najwybitniejszych aktorów w Hollywood. Do historii przeszły jego kreacje w "American Beauty", czy w nagrodzonej Oscarem "Adaptacji". Aktor słynie z ról twardych, bezkompromisowych facetów. Odtwarzane przez niego postaci są często dwuznaczne, skomplikowane psychologicznie. Twórcy nie mieli najmniejszych obaw o to, czy poradzi sobie z postacią Hanssena. O umiejętności młodego aktora - Ryana Philippe ("Gosford Park", "Miasto gniewu"), reżyser Billy Ray również się nie martwił. Problemem mogło okazać się jedynie wytworzenie tak dużego napięcia między aktorami, by sprawiało wrażenie autentycznego. 

Być może dlatego reżyser postanowił "zagrać" papierosami. Philippe skarżył się, że Billy Ray zakazał mu palić na planie filmowym. Stwierdził po prostu, że ten nawyk nie pasuje do jego czystej i nieskalanej postaci. Aktor dodał, że było mu tym trudniej, że Cooper najzwyczajniej w świecie odmówił zastosowania się do zakazu.
Warto dodać, że Cooper pali dużo, dosłownie odpala jednego papierosa od drugiego. Philippe narzekał: Dlaczego ja musiałem rzucić, a Chris może palić? On wypala takie ilości papierosów, że naprawdę trudno nam razem pracować. 

Ten przemyślany zabieg reżysera odniósł właściwy skutek. Prawdziwy Eric O'Neill, który opisał swoje wspomnienia, a w czasie pracy nad filmem pełnił rolę konsultanta, przyznał, że obserwowanie Coopera i Philippe'a na planie było czymś na kształt deja vu. Ray zadbał o to, by Eric był obecny na każdym etapie produkcji. O'Neill weryfikował najdrobniejsze detale, zwłaszcza te dotyczące procedur FBI. Tak podsumował swoją przygodę z filmem: Billy zawsze wysłuchiwał uważnie moich sugestii. Myślę, że udało nam się zrobić film perfekcyjnie oddający realia pracy i klimatu w Biurze. 

Informacja własna.

30.04.07

 

 

 

Już wkrótce na ekranach polskich kin będziemy mogli oglądać jednego z najzdolniejszych amerykańskich aktorów młodego pokolenia - Ryana Philippe, w mrocznym filmie o największym skandalu szpiegowskim w historii USA - "Ściśle tajne".

Aktor z entuzjazmem przyjął propozycję zagrania w tym filmie; fascynują go scenariusze oparte na prawdziwych wydarzeniach. Takie projekty zawsze mnie interesują, dla aktora sposobność zapoznania się z książkami i relacjami prasowymi na dany temat, rozmawiania ze świadkami wydarzeń, jest niezwykle inspirująca, bardzo pomaga skonstruować rolę. 

Ryan Philippe popularność zdobył jeszcze jako nastolatek dzięki udziałowi w operze mydlanej "One Life to Live", gdzie zagrał Billy'ego Douglasa, pierwszego nastolatka-geja w dziejach amerykańskiej telewizji. "Koszmar minionego lata" oraz "Szkoła uwodzenia" sprawiły, że stał się idolem młodej publiczności. Zawsze jednak miał większe ambicje, co wkrótce udowodnił, występując w "Gosford Park" Roberta Altmana, "Mieście gniewu" czy "Sztandarze chwały" Clinta Eastwooda. Jego burzliwe małżeństwo z aktorką Reese Witherspoon stało się obiektem wielu publikacji plotkarskiej prasy.

I właśnie rozpad małżeństwa po siedmiu wspólnych latach skłonił młodego aktora do chwili przerwy w pracy. Philippe przyznaje w wywiadach, że nie jest idealną osobą, jednak nie pozwoli na to, by obciążono go całą odpowiedzialnością za rozpad tego związku. Często podkreśla też, że przechodzi przez najgorszy okres w swoim życiu. Aby uratować to, co jeszcze zostało mu dobrego w życiu prywatnym, zafundował sobie właśnie solidny odpoczynek od aktorstwa. Chce spędzać więcej czasu z dziećmi - siedmioletnią Avą i trzyletnim Deaconem. Aktor tak wyjaśnia tę decyzję: Bycie tatą jest dla mnie w tej chwili sprawą numer jeden. W minionym roku 32-letni gwiazdor pracował nad trzema filmami, teraz karierę zostawił na dalszym planie. Możliwości, które do tej pory przynosiło mi życie były niesamowite - mówi. - Ale kariera to ostatnia rzecz, o której myślę, mając na względzie to, co się dzieje w moim życiu prywatnym. Po "Ściśle tajne" przez długi czas nie będziemy więc oglądać Ryana. Wygląda na to, że teraz zajmie się przede wszystkim rozwodem. I nie będzie to przysłowiowa bułka z masłem. Reese Witherspoon zaangażowała właśnie sławnego prawnika gwiazd - Roberta Kauffmana, który skutecznie rozwiódł już m.in. Jennifer Aniston, Roseanne Barr i Lisę Marie Presley.

"Ściśle tajne" na ekranach od 11 maja. Młody agent FBI, Eric O'Neill (Ryan Philippe), zaczyna pracę w nowo utworzonym wydziale ochrony tajnych informacji, którym kieruje Robert Hanssen (Chris Cooper). O'Neill zostaje jego asystentem. Wkrótce wychodzi na jaw, że FBI od lat prowadzi tajne śledztwo przeciw Hanssenowi podejrzanemu o współpracę z sowieckim wywiadem. O'Neill ma pomóc w doprowadzeniu do ostatecznego zdemaskowania szpiega...

Informacja własna.

25.04.07

 

 

 

Film "Ściśle tajne", który na polskich ekranach pojawi się 11 maja, to oszczędna w środkach wyrazu, wychwalana przez krytyków na całym świecie opowieść o największym skandalu szpiegowskim w dziejach USA. 

W roli głównej wystąpił wybitny aktor, nagrodzony Oscarem za swą kreację w "Adaptacji" - Chris Cooper. Amerykańscy krytycy zwrócili szczególną uwagę na to, jak konsekwentnie i dojrzale Cooper odnalazł się w roli Roberta Hanssena, postaci wyjątkowej i kontrowersyjnej. Afera związana z działalnością tego człowieka to największy skandal szpiegowski w historii Stanów Zjednoczonych. Robert Hanssen przez ponad dwadzieścia lat zdradzał sowietom tajemnice FBI, gdzie był niezwykle cenionym pracownikiem. Uchodził za przykładnego katolika, był ojcem sześciorga dzieci. Mieszkał wraz z rodziną w skromnym domu, starannie kontrolował wydatki. Hanssen doskonale znał techniki tropienia agentów, ponieważ sam się tym zajmował. Dostarczył Rosjanom ponad sześć tysięcy stron tajnych dokumentów i ponad dwadzieścia dyskietek z tajnymi informacjami. Dotyczyły one przede wszystkim tożsamości amerykańskich agentów oraz szczegółów planowanych tajnych operacji. W wyniku jego zdrady schwytano wielu, a stracono co najmniej dwóch pracujących dla USA agentów. Za swe usługi otrzymał od swych mocodawców ze Wschodu półtora miliona dolarów. Do dziś motywy działania Hanssena nie są jasne. Z pewnością nie chodziło jedynie o pieniądze. W ciągu minionych od tamtej pory lat wyszły na jaw nowe okoliczności. Z jednej strony Hanssen był członkiem Opus Dei, prowadził poradnię życia duchowego. Z drugiej, w sekrecie przed żoną nagrywał ich wspólne igraszki seksualne i udostępniał je w Internecie. Był też zaprzyjaźniony z pewną striptizerką z Waszyngtonu, którą obdarowywał drogimi prezentami. 

Te ciemne zakamarki duszy agenta i dwuznaczności jego życia osobistego fenomenalnie oddał Chris Cooper. Nie bez powodu najważniejsze amerykańskie magazyny napisały: Pełen napięcia, mistyfikacji i brawurowego aktorstwa (Kenneth Turan, Los Angeles Times); Ten film wznosi się na wyżyny dzięki inspirującej roli Chrisa Coopera (Andrew Sarris, New York Observer); Bezkompromisowe studium ostatecznego upadku duszy (Joe Morgenstern, Wall Street Journal).
Młody agent FBI, Eric O'Neill (Ryan Philippe), tuż po ukończeniu szkolenia zostaje przydzielony do nowo utworzonego wydziału ochrony tajnych informacji, którym kieruje doświadczony funkcjonariusz FBI, Robert Hanssen (Chris Cooper). O'Neill zostaje jego asystentem. Wkrótce okazuje się, że szybki awans O'Neilla ma swą ukrytą przyczynę: FBI od lat prowadzi tajne śledztwo przeciw Hanssenowi podejrzanemu o współpracę z sowieckim wywiadem. O'Neill ma pomóc w ostatecznym zdemaskowaniu szpiega i zdobyć niezbite dowody jego winy. Nie jest to misja łatwa ani bezpieczna...

"Ściśle tajne" w kinach od 11 maja.

Informacja własna.

29.03.07

 

 

 

W minionym tygodniu cały świat obiegła spektakularna premiera zwiastuna ostatniej części "Piratów z Karaibów", zatytułowanej "Na krańcu świata".

Rezultat tej uważnie przeprowadzonej akcji jest niesłychany. Przez 24 godziny debiut trailera "Piratów" obejrzało na ekranach telewizyjnych oraz w internecie ponad 350 milionów widzów. Czegoś takiego świat jeszcze nie widział!

Akcja rozpoczęła się w poniedziałek (19 marca) od amerykańskiej premiery telewizyjnej podczas emisji superpopularnego show - "Taniec z gwiazdami". Premiera przyciągnęła przed ekrany ponad 22 miliony widzów. Chwilę po tym, ponad trzynaście milionów osób obejrzało zwiastun w internecie podczas skrzętnie koordynowanej akcji premiery sieciowej w ponad trzydziestu krajach na całym świecie. W ciągu kolejnych 48 godzin liczba widzów internetowych wzrosła do ponad 25 milionów. Symultanicznie przeprowadzono również akcję premier telewizyjnych w 61 krajach, od Wielkiej
Brytanii, poprzez Japonię i Meksyk, kończąc na Rosji. W Polsce zwiastun pierwsi zobaczyli odwiedzający portal Onet.pl oraz widzowie "Kawy czy herbaty?" w telewizyjnej Jedynce. W sumie trailer "Piratów z Karaibów" zebrał wspomnianą już, kolosalną, 350-milionową widownię na całym świecie

"Piraci z Karaibów. Na krańcu świata" pojawią się na polskich ekranach w dzień ich premiery światowej - 25 maja. Trzecia i zarazem ostatnia część tej przygodowej historii zaprowadzi ekipę kapitana Jacka Sparrowa (Johnny Depp) do egzotycznego Singapuru. Tam Elizabeth Swann (Keira Knightley), Will Turner (Orlando Bloom) oraz sprzymierzony z przyjaciółmi kapitan Barbossa (Geoffrey Rush) będą musieli walczyć z przeciwnościami losu, przebiegłym piratem Sao Fengiem (Chow Yun-Fat) oraz znanym z poprzedniej części straszliwym Davym Jonesem (Bill Nighy). Każde z nich będzie zmuszone w końcu odpowiedzieć sobie na najważniejsze pytanie - po której stronie stoi.

Informacja własna.

13.03.07

 

 

 

Jutro (wtorek, 20 marca, godz. 6.00) w portalu Onet.pl odbędzie się polska premiera zwiastuna niecierpliwie oczekiwanego zwieńczenia losów kapitana Jacka Sparrowa i jego "Piratów z Karaibów".

Pierwszymi szczęśliwcami, którzy obejrzeli zwiastun, byli uczestnicy ekskluzywnego konkursu przeprowadzanego w Ameryce (18 marca). Grupa fanów filmowej serii, w pirackich kostiumach, zobaczyła trailer oraz pierwszą część filmu. Zwycięzcy konkursu otrzymali również masę nagród związanych z "Piratami.". 

Dziś, w poniedziałek, 19 marca, w trakcie megapopularnej amerykańskiej edycji "Tańca z gwiazdami" odbędzie się telewizyjna premiera zwiastuna "Piratów z Karaibów. Na krańcu świata". Następnie, w systemie High Definition, zostanie on opublikowany w portalu Disneya i na Yahoo. 

Przez kolejne dwie doby zwiastun będzie "odpalany" w krajach na całym świecie. Szacuje się, że premiera amerykańska oraz premiera w internecie zgromadzi rekordową liczbę widzów - 200 milionów w 62 krajach, 31 językach, w 12 strefach czasowych. To najbardziej spektakularna premiera zwiastuna w historii kina. Nigdy wcześniej nie udało się zainteresować tak wielkiej grupy widzów debiutem trailera filmowego.

A "Piraci z Karaibów. Na krańcu świata" przypłyną do kin już w maju tego roku - niecały rok po wielkim sukcesie "Skrzyni umarlaka".

Na ekranie ponownie spotkają się Jack Sparrow (Johnny Depp), Will Turner (Orlando Bloom) oraz piękna Elizabeth Swann (Keira Knightley). Piraci, sprzymierzeni ze znanym z pierwszej części kapitanem Barbossą (Geoffrey Rush), będą musieli zmierzyć się z przerażającym Davym Jonesem (Bill Nighy). Na przekór zdradom, złym wiatrom i nieznanym wodom będą próbowali dotrzeć do egzotycznego Singapuru. Tam, podczas ostatniej heroicznej walki, każdy z bohaterów będzie musiał ostatecznie zdecydować, po której stronie stoi - dobra czy zła.

Informacja własna.

19.02.07

 

 

 

Najnowszy film Stanisława Tyma "Ryś" już po dziesięciu dniach na ekranach kin jest na półmetku do miliona widzów (po minionym weekendzie frekwencja wyniosła 543 887 widzów). Polacy tłumnie ruszyli do kin, a przepowiadany przez dziennikarzy sukces frekwencyjny stał się faktem. 

Warszawa słynie z weekendowych kolejek do kinowych kas, więc i te (zdecydowanie dłuższe) po bilety na "Rysia" nie specjalnie dziwią, ale wieści z Polski są wręcz sensacyjne: W olsztyńskim multipleksie bilety na "Rysia" trzeba kupować z, co najmniej, tygodniowym wyprzedzeniem - zdradza olsztyński dziennikarz zajmujący się filmem. - Wcześniejsze kupowanie biletów zdarza się przed oczekiwanymi premierami, ale nie pamiętam takiej sytuacji w dobry tydzień po wejściu na ekrany - dodaje. Podobna sytuacja ma miejsce w Szczecinie, Gdańsku i innych miastach Polski.

Co chyba równie ciekawe - wejście na ekrany "Rysia" rozpętało ogólnonarodową debatę o kondycji polskiej komedii, filmu, a nawet sztuki w ogóle. Fora internetowe rozgrzane do czerwoności, dziesiątki opinii, setki komentarzy. Bardziej i mniej poważne periodyki prześcigają się w dotykaniu tematu z każdej strony. O "Rysiu" napisano już niemal wszystko, może oprócz tego, że to kawał niegłupiej, fenomenalnie zagranej rozrywki, której Polacy potrzebowali jak kania dżdżu - czegoś, o czym można pomyśleć i później pogadać, a może i pójść do kina raz jeszcze. Bo jak powiedział jeden z widzów premiery: Muszę obejrzeć "Rysia" jeszcze raz, bo tak na szybko to się nie da wszystkiego spamiętać. Zupełnie w stylu "Rysia"!

"Ryś" na ekranach kin naprawdę w całej Polsce.

Informacja własna.

15.02.07

 

 

 

Już w najbliższy piątek (16 lutego) na ekrany wejdzie film ze zdobywcami Oscarów Adrienem Brody i Benem Affleckiem w rolach głównych - "Hollywoodland". Partnerują im - dając również prawdziwy aktorski popis - Diane Lane ("Pod słońcem Toskanii") oraz Bob Hoskins ("Wróg u bram").

Affleck gra gwiazdę telewizji lat pięćdziesiątych - George'a Reevesa, który wsławił się rolą Supermana w popularnym serialu telewizyjnym i który zginął w zagadkowych okolicznościach w swojej hollywoodzkiej rezydencji. Aktor tak wiarygodnie wypadł jako Reeves, że jury Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji, ku zaskoczeniu większości uczestników, postanowiło przyznać mu statuetkę Złotego Lwa. 

Jednak "Hollywoodland" to nie tylko rola Afflecka. Na ekranie zobaczymy również znakomitego Adriena Brody. Tytułowy "Pianista" Romana Polańskiego tym razem wciela się w postać Louisa Simo - prywatnego detektywa, który na zlecenie matki gwiazdora próbuje dociec prawdziwych powodów śmierci syna. Adrien Brody nie ukrywa, że praca nad tą rolą była dla niego szczególnie inspirująca: Simo bierze tę sprawę, żeby zrobić wrażenie na innych, lecz nagle poprzez postać Reevesa odkrywa smutek. Ukazane w filmie śledztwo przedstawia więcej niż jedną teorię. Wiele się spekulowało na temat śmierci Reevesa - kontynuuje Brody. - Głupia zabawa czy samobójstwo? Dyskutowałem o tym z reżyserem Allenem Coulterem i ustaliliśmy, że powinno to zostać niedopowiedziane. Mój bohater przecież również tego nie wie, stara się to dopiero odkryć. I podsumowuje: Wszyscy znamy złoty okres Hollywood. Próbujemy oddać ten niesamowity, fascynujący czas w naszym filmie, ale powinniśmy pamiętać, że były i ciemniejsze strony tamtej rzeczywistości. (.) Niesamowite jest to, że ludzie są tak zaskoczeni odkryciem, że Hollywood ma również mroczne oblicze. Każdy biznes, który jest tak skomplikowany, jak ten, może wyzwalać w ludziach okropne cechy. Ten świat daje wspaniałe możliwości wyrażania siebie, ale niezwykle trudno jest przejść przez sukces lub porażkę bez skazy. A reżyser Allen Coulter dodaje: Chcemy pokazać, że ci ludzie mieli swoje wielkie dramaty, a piękne kostiumy wcale ich nie chroniły.

"Hollywoodland" czyli Hollywood o Hollywood bez autocenzury na ekranach już od 16 lutego.

Informacja własna.

12.02.07

 

 

 

Nie, Ben Affleck nie będzie kolejną "twarzą" sławnego superbohatera. Pojawi się natomiast w roli pierwszego aktora, który zyskał popularność jako Superman w serialu z lat pięćdziesiątych - George'a Reevesa. "Hollywoodland", bo o tym filmie mowa, będziemy mogli oglądać w kinach już od 16 lutego.

Rola, którą zagrał Affleck, jest z wielu względów niezwykła, a także bardzo prestiżowa. Dzięki niej Affleck po dwóch latach nieobecności powraca na ekrany. I to nie byle jak, lecz jako zdobywca Złotego Lwa na festiwalu filmowym w Wenecji. Aktor wiedział, że jeśli chce wrócić do dawnej aktywności zawodowej, musi to zrobić z przytupem. Affleck żywi wielki szacunek dla George'a Reevesa - mówił reżyser Allen Coulter. - Maksymalnie włączył się w dokumentację tematu i bardzo zaangażował się w rolę, chcąc oddać gwiazdorowi hołd. Affleck wspominał: Reeves nie mógł być do końca sobą. Odkryłem, że kiedyś brał udział w wypadku samochodowym i zemdlał. Gazety napisały wtedy: "Superman mdleje na widok własnej krwi". Ludzie byli wobec niego niezwykle obłudni, sadzę, że zasłużył na coś więcej. Ten kontrast mnie zaintrygował. Był to sfrustrowany i smutny człowiek, ale wobec innych musiał być wiecznie wesoły - opowiadał dalej aktor. 

Ale oprócz prób zrozumienia osobowości Reevesa, Ben Affleck musiał poświęcić się i w bardziej przyziemny sposób: Nigdy nie przygotowywałem się do roli tak dokładnie, jak tym razem. Przytyłem 20 funtów. Na odtwarzaczu MP3 miałem potężną bazę z nagranym głosem George'a. Chciałem się zagłębić w ten dźwięk, jego brzmienie. Poza tym, obejrzałem wszystkie 104 odcinki serialu oraz wszystkie filmy, w których Reeves wystąpił. To było niezwykle inspirujące. (...) Największą zabawą było jednak dla mnie odtwarzanie scen z "Przygód Supermana". Reżyser potwierdza: Ben uwielbiał nosić ten kostium, ubierać się jak Clark Kent i ubarwiać to jeszcze charakterem Reevesa. 

Ben Affleck oraz Diane Lane, Adrien Brody i Bob Hoskins dają popis aktorskiego kunsztu w thrillerze opartym na prawdziwej historii George'a Reevesa - gwiazdy Hollywood lat pięćdziesiątych. Reevesowi niebywałą popularność przyniosła tytułowa rola w serialu telewizyjnym "Przygody Supermana". 16 czerwca 1959 roku trafiony kulą gwiazdor umiera w swoim domu w Hollywood. Pozostawia narzeczoną oraz zszokowanych jego nagłą śmiercią fanów. Policja orzeka, iż popełnił samobójstwo i zamyka sprawę. Jednak zrozpaczona matka zaczyna szukać prawdy na własną rękę. Wynajmuje prywatnego detektywa, Louisa Simo (Adrien Brody), który trafia na ślad - być może klucz do zagadki: Reeves miał romans z żoną jednego z szefów studia MGM, Eddiego Mannixa (Bob Hoskins). Jednak w Hollywood sprawiedliwość to rzadko występujące dobro. 

"Hollywoodland" na ekranach kin od 16 lutego.

Informacja własna.

07.02.07

 

 

 

Wczoraj (wtorek, 6 lutego) w Warszawie odbyła się długo oczekiwana premiera "Rysia" Stanisława Tyma

Uroczysta projekcja przyciągnęła niemal dwa tysiące gości! Wśród zaproszonych byli dawni i obecni współpracownicy reżysera, rodzina, przyjaciele. Premiera zainteresowała także rekordową liczbę VIP-ów, dla których zarezerwowano aż dwie z ośmiu premierowych sal kinowych. Na widowni dało się wypatrzeć m.in. Jolantę Kwaśniewską, Janusza Głowackiego, Marię Barejową, Jacka Fedorowicza, Gustawa Holoubka i wiele innych znanych twarzy. Przybyli zgodnie twierdzili: To premiera sezonu. W tym roku już nic nie zdoła przebić "Rysia", choć mamy dopiero luty. Stanisław Tym nie krył wzruszenia. Pozostali twórcy filmu nagrodzili go chóralnym "Sto lat", autor odebrał również wiele prezentów: wielkiego misia, kwiaty, i oczywiście setki gorących gratulacji, które przekładają się na entuzjastyczne reakcje mediów. 

Ale nie tylko filmowe uciechy czekały na Stanisława Tyma i jego gości. Po pokazie restauracja Chłopskie Jadło zaprosiła widzów do suto zastawionych stołów, pachnących wędlinami, serami i pieczywem. Reżyserowi przygotowano wyjątkową niespodziankę. Artyści kulinarni z Chłopskiego Jadła, zainspirowani "Rysiem", stworzyli specjalną Sałatkę Rysia, przygotowaną zgodnie z upodobaniami reżysera filmu. Istnieje spora szansa, że specjał na stałe wejdzie do menu restauracji! Stanisław Tym w każdym razie Sałatkę Rysia zaaprobował.

Ofensywa "Rysia" ruszyła i, jak donosi dzisiejsza prasa, film szturmem weźmie kina.
"Ryś" w 120 kopiach na ekranach kin w całej Polsce pojawi się od piątku (9 lutego).

Informacja własna.

05.02.07

 

 

 

Rozpoczął się właśnie "tydzień Rysia". Już jutro, we wtorek (6 lutego), w Warszawie, uroczysta premiera filmu, a w piątek (9 lutego) niecierpliwie oczekiwany powrót Ryszarda Ochódzkiego do kin. 

Stanisław Tym - reżyser, scenarzysta oraz twarz prezesa KS Tęcza, często nazywanego kultową postacią polskiego kina - objawi przy tej okazji jeszcze jedną stronę swojej osobowości: wokalną. 9 lutego zadebiutuje bowiem nie tylko film, ale i płyta ze ścieżką dźwiękową. Jak przystało na niecodzienny projekt, nie będzie to jeden z tych soundtracków, do jakich przywykliśmy. Płyta z "Rysia", wydana przez wytwórnię Kayax, to wyjątkowy album: usłyszymy najśmieszniejsze teksty z filmu, muzykę napisaną przez Piotra Rubika oraz dzieła innych artystów - Leszka Możdżera, Krzysztofa Pszony i Kayah.

Lokomotywą płyty będzie z pewnością nie mniej spektakularny duet niż wszystko, co się wokół "Rysia" dzieje - Stanisław Tym razem z Kayah wykonują energetyczne mambo "Wszystkie Ryśki to fajne chłopaki". Wokalistka, nie kryjąc satysfakcji ze współpracy, opowiada: Nie każdy wie, że pan Tym z piosenką miał, i to w poważnym tego słowa znaczeniu, wiele do czynienia. Występował na opolskim festiwalu i to niekoniecznie kabaretowo. Tak więc w przewodnim temacie filmu będzie można obcować nie tylko z jego komicznym i prześmiewczym talentem, ale i z wokalnym. Nie mogę nie wspomnieć, że samo zbliżenie się do jego kultowej sylwetki jest dla mnie nie lada przyjemnością i zaszczytem. Artystka mówi także: To, że Stanisław Tym darzy mnie i Krzysia Pszonę zaufaniem, to honorowa sytuacja. Cieniem na żartobliwej opowieści o dwóch Krysiach w autobusie i porządności wszystkich tych, którzy noszą imię Rysiek (o czym mogę zaświadczyć) położyła się niestety wiadomość o odejściu wielkiej aktorki Krystyny Feldman, mającej w filmie swój udział. Miejmy nadzieję, że mimo to film i piosenka będą w ludziach wzbudzać same pozytywne emocje, takie, jakie towarzyszyły nam podczas pracy nad umuzykalnieniem tego dzieła - kończy Kayah.

Premiera płyty z muzyką do filmu Stanisława Tyma "Ryś" zaplanowana jest na 9 lutego 2007r.

Informacja własna.

26.01.07

 

 

 

Już dzisiaj (piątek, 26 stycznia) w kinach pojawi się wyjątkowa opowieść o miłości i o wyborach, których trzeba dokonywać, by wytrwać w związku - film "Rozstania i powroty", w reżyserii wybitnego brytyjskiego twórcy, Anthony'ego Minghelli ("Angielski pacjent", "Wzgórze nadziei"). Na ekranie zobaczymy m.in. Jude'a Law ("Utalentowany pan Ripley"), Robin Wright Penn ("Forrest Gump") oraz Juliette Binoche ("Niebieski", "Angielski pacjent").

Twórcy filmu mówią, iż bardzo osobiście podeszli do pracy: czy to w związku z niezwykle sugestywnie ukazaną relacją między kobietą a mężczyzną, czy też miejscem akcji - dzisiejszym Londynem, czy też w końcu kwestią emigracji.

Na tę ostatnią sprawę zwraca szczególną uwagę wybitna francuska aktorka Juliette Binoche, która w filmie gra bośniacką emigrantkę - Amirę. Binoche podkreśla, że temat filmu jest jej bliski ze względów rodzinnych. Moja babcia pochodziła z Polski, była emigrantką. Nie pozbyła się polskiego akcentu. Pracowała jako pomywaczka - zdradza aktorka. - Jeden z powodów, dla których przyjęłam tę rolę, to ten, że bardzo kochałam moją babcię. Szanuję pokolenie tych ludzi, którzy poświęcili wiele, by zapewnić swoim potomkom lepsze życie. Binoche docenia również fakt, że Minghella podjął bardzo trudny i aktualny temat imigrantów: Widzimy ich na ulicy, widzimy ich ciężką sytuację życiową, ale niespecjalnie lubimy o tym myśleć czy rozmawiać. Anthony wykazał się odwagą, bo chce uświadomić widzom, jak to jest być emigrantem. Jak czują się ludzie, których los kompletnie się zmienił z powodu wojny, z powodu decyzji, które zapadły bez ich woli i zgody. W swoim rodzinnym kraju byli na przykład pianistami czy naukowcami, a w nowym miejscu zajmują się stróżowaniem czy sprzątaniem. Reżyser Anthony Minghella podsumowuje: Obecnie w Londynie mamy potężną armię "niewidzialnych". Są to emigranci z Bośni, Zambii, Ghany, Kosowa, Słowenii, Meksyku czy Brazylii. Są "niewidoczni" dla opieki społecznej, ale stanowią znaczny procent ludności. Myślę, że należy im się film, warto i trzeba o nich opowiadać.

My natomiast nie możemy zapominać o wielkiej grupie naszych rodaków żyjących obecnie na wyspach brytyjskich, to jest również film o nich.

"Rozstania i powroty" w kinach od dzisiaj.

Informacja własna.

24.01.07

 

 

 

Wczoraj (wtorek, 23 stycznia) w warszawskiej kawiarni Antrakt odbyło się spotkanie promujące książkę Stanisława Tyma - "Ryś" wydaną w związku z wchodzącym na ekrany kin 9 lutego filmem pod tym samym tytułem.

Autora oraz Borysa Szyca, który przeczytał jej dwa fragmenty, przywitał tłum dziennikarzy, do czego zdaje się Stanisław Tym wciąż nie może przywyknąć. Przedstawiciele wydawnictwa Amber pytani o książkę tłumaczyli, że wydali ją między innymi po to, by pomóc fanom wcześniejszych odsłon historii o Ryszardzie Ochódzkim dogłębnie poznać jego najnowsze perypetie, chcieli przygotować dla nich coś na kształt ściągawki z bon motów i gagów stworzonych przez Tyma.

Autor pytany, jaką przewiduje przyszłość dla tej książki, zdradził: Są dwie możliwości, albo ktoś bardzo dokładnie spisze film i z tego powstanie książka - takie wydanie drugie poprawione. Albo według tej książki ktoś nakręci film... Im bliżej premiery, tym więcej pada też pytań o komercyjne szanse projektu i grupę docelową, do której reżyser kierował swoje dzieło. Stanisław Tym ma na to wyjątkowo prostą odpowiedź: Grupą docelową komedii są Ci, którzy mają poczucie humoru.

Borys Szyc przeczytał bardzo ciepło przyjęte fragmenty książki oraz w kilku zdaniach żartobliwie opowiedział o swojej pracy na planie "Rysia": Bardzo polubiliśmy się ze Stanisławem, przyjął nawet pewne moje oryginalne propozycje dramaturgiczne dotyczące roli, na przykład to, że wartownik, w którego się wcielam jest zezowaty.

Książka "Ryś" od wczoraj na półkach w księgarniach, film od 9 lutego na ekranach kin.

Informacja własna.

23.01.07

 

 

 

Nie od dziś wiadomo, że Anthony Minghella - twórca takich filmów, jak "Wzgórze nadziei" czy "Angielski pacjent", przywiązuje ogromną wagę do muzyki. Dźwięk w jego filmach nie tylko towarzyszy obrazowi, ale uzupełnia go, tworzy z nim jedną całość. Często muzyka inspiruje reżysera, który słucha jej już podczas pisania scenariusza. Było to widać szczególnie w przypadku "Utalentowanego pana Ripleya". Muzyka pełniła tu kluczową rolę, a płyta ze ścieżką dźwiękową biła rekordy popularności. Już 26 stycznia na ekrany kin wejdzie najnowszy film Minghelli - "Rozstania i powroty", z Judem Lawem w roli głównej. I tym razem reżyser nie zapomniał o dopracowaniu ścieżki dźwiękowej. Przesłuchał wiele godzin nagrań najróżniejszych wykonawców. Tak to wspominał: Dzięki komputerowi słuchałem najróżniejszej muzyki, także gatunków i wykonawców, których wcześniej zupełnie nie znałem. Tym razem postanowiłem wykorzystać utwór "Ess Gee" grupy Underworld, medytacyjny, o zaskakującej intensywności. Wykorzystałem także utwory P. J. Harvey i Sigur Ross, a Karla Hyde'a i Ricka Smitha z Underworld namówiłem do skomponowania pozostałej muzyki, wraz z wielkim twórcą muzyki filmowej, Gabrielem Yaredem.

Płyta z muzyką z filmu ukazała się właśnie na polskim rynku, nakładem wydawnictwa Sonic Records. Znawcy twierdzą, że Underworld to jedna z najważniejszych elektronicznych formacji lat 90. Zespół ma już pewną praktykę z soundtrackami, bo jego utwory znalazły się na ścieżce dźwiękowej głośnego filmu "Trainspotting". Muzykę do "Rozstań i powrotów" członkowie zespołu napisali i nagrali pod nadzorem wybitnego kompozytora libańsko-francuskiego pochodzenia, Gabriela Yareda. Mogło się wydawać, że brytyjska grupa elektroniczna ma niewiele wspólnego z romantyczną muzyką Yareda (którą słyszeliśmy w poprzednich filmach Minghelli oraz w co najmniej pięćdziesięciu innych produkcjach europejskich i amerykańskich, jak "Zatańcz ze mną" czy "List w butelce"). Okazało się jednak, że wspólnie są w stanie stworzyć coś wyjątkowego. Underworld okazał się niezrównany w tworzeniu zapadających w pamięć dźwiękowych pejzaży, przywodzących na myśl klimaty bałkańskie i orientalne. To muzyka bardzo wyciszona, refleksyjna.

Refleksyjna jest też historia przedstawiona w filmie. "Rozstania i powroty" opowiadają bowiem o znajomości doskonale sytuowanego, londyńskiego architekta krajobrazu (Jude Law) i emigrantki z Bośni (Juliette Binoche). Reżyser zadaje sobie i widzom pytanie, jak ta miłosna relacja wpłynie na ich dotychczasowe życie, co muszą poświęcić, a co uda im się uratować. 

"Rozstania i powroty" na ekranach kin od 26 stycznia.

Informacja własna.

22.01.07

 

 

 

W ubiegłotygodniowym, piętnastym finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wziął czynny udział Stanisław Tym vel Ryszard Ochódzki. Reżyser, scenarzysta i odtwórca głównej roli w filmie "Ryś". W studiu telewizyjnej Dwójki przekazał na aukcję prawdziwy i niezwykle zagadkowy rekwizyt z wchodzącego na ekrany już 9 lutego filmu.
Prezent Stanisława Tyma to witraż, na którym widnieją bohaterowie filmu oraz tajemniczy napis: 

"Chcesz uniknąć życia raf,
przyjaciela sobie spraw,
który w biedzie nie zawiedzie,
byś miał zawsze fart i traf.
Jestem w ciąży z panem prezydentem".

Jurek Owsiak przyjmując dar cenionego satyryka zdecydowanie uznał wartość tego dzieła sztuki: To prawdziwe monidło - mówił twórca Orkiestry. - A Ochódzki i Maria Wafel wyglądają na nim jak żywi. Owsiak wie, co mówi. Przecież zanim zajął się pomaganiem dzieciom produkował, nomen omen, witraże. 

Więcej informacji o tym tajemniczym podarunku znajdziecie Państwo w dołączonym fragmencie dźwiękowym, w którym Maria Wafel (Zofia Merle) uchyla rąbka tajemnicy przeznaczenia tego wyjątkowego dzieła sztuki. Witraż wciąż jeszcze można licytować, łącząc tym samym przyjemne z pożytecznym: pomoc dzieciom i możliwość stania się posiadaczem autentycznego rekwizytu z filmu, który z pewnością będzie hitem tego roku. 

Aukcja witrażu toczy się pod tym adresem: http://aukcje.wosp.org.pl/show_item.php?item=114884

"Ryś" Stanisława Tyma na ekranach kin od 9 lutego.

Informacja własna.

17.01.07

 

 

 

Na krótko przed walentynkami - 26 stycznia, w polskich kinach pojawi się najnowszy film niezwykle cenionego brytyjskiego reżysera Anthony'ego Minghelli - "Rozstania i powroty". To film o miłości w pogmatwanym świecie dzisiejszego Londynu. W głównej roli wystąpi Jude Law i będzie to, po "Utalentowanym panu Ripleyu" i "Wzgórzu nadziei", ich trzeci wspólny film. 

Obaj artyści otwarcie przyznają, że decyzja o ponownej współpracy wcale nie zapadła automatycznie. Aktorowi scenariusz bardzo się spodobał, ale Minghella uznał, że zaproponuje mu rolę dopiero, gdy przemyśli koncepcję całego filmu i stwierdzi, że jest w nim miejsce dla Lawa. Ale panowie nie zaprzeczają temu, że lubią ze sobą
pracować. Minghella należy do zagorzałych wielbicieli talentu Lawa: Jest wrażliwy i inteligentny. Zrobiliśmy razem trzy filmy i sztukę teatralną i mówię z ręką na sercu, że nie było ani jednego momentu, kiedy porozumienie pomiędzy nami byłoby zerwane. Myślę, że Jude bywa niedoceniany ze względu na swój wygląd: jest zbyt przystojny - zdradza reżyser. - Mój przyjaciel Sydney Pollack miał podobny problem, ale się nie przejmował i nakręcił osiem czy dziewięć filmów z Robertem Redfordem. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby Jude był moim Redfordem. Law natomiast tak posumował swoją współpracę z Minghellą: To sprawa absolutnego zaufania, na tym to polega. Robię to, o co mnie Anthony poprosi, bo wiem, że on doskonale wie, co chce uzyskać. To pomaga, bo jestem mocno zaangażowany w pracę. Niepewność, napięcie ustępują. Nie muszę przeglądać materiałów nakręconych w ciągu dnia - po prostu wiem, że wypadły dobrze. Tym opiniom przytakuje inny z aktorów występujących w "Rozstaniach i powrotach" - Ray Winstone ("Sexy Beast"): Pamiętam Jude'a jako pełnego entuzjazmu dzieciaka. Dorósł i jest, moim zdaniem, aktorem pełną gębą. Nie tylko z ładną buzią - co w pewnym momencie mogło mu przeszkadzać - ale facetem, z którym po prostu chce się grać! Wygląda na to, że nie mamy tu do czynienia z zabiegiem marketingowym, a panowie Law i Minghella jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa. Czyżby miało być jak między Pollackiem i Redfordem - do dziewięciu razy sztuka?

Will Francis (Jude Law), wraz ze swym przyjacielem i współpracownikiem Sandym (Martin Freeman), prowadzi dobrze prosperującą londyńską firmę, specjalizującą się w architekturze krajobrazu. Eleganckie biuro staje się obiektem zainteresowania włamywaczy. Will trafia na trop jednego z nich, młodocianego Miro. Zaprzyjaźnia się
z jego matką, Amirą (Juliette Binoche), emigrantką z Bośni. To powoduje komplikacje w jego związku z Liv (Robin Wright-Penn), z którą żyje od wielu lat.

"Rozstania i powroty" w kinach od 26 stycznia.

Informacja własna.

04.01.07

 

 

 

Jeden z najlepszych i najpopularniejszych polskich plakacistów - Andrzej Pągowski, zdobywca dziesiątek nagród, autor plakatów teatralnych, filmowych, okładek książkowych, płytowych, scenografii i kampanii reklamowych, ponownie projektuje plakat dla Stanisława Tyma. To Andrzej Pągowski bowiem był autorem sławnego i wymownego afiszu do "Misia" Stanisława Barei. Artysta tak wspomina tamtą pracę: "Miś" powstawał w czasach, kiedy kretynizmów w naszym kraju było co niemiara. Byli jednak tacy, którzy uważali, że to, co się dzieje, jest normalne. My tak nie sądziliśmy. Stąd też wziął się pomysł na plakat - miś z zaklejoną buzią. Byłem nawet w tej sprawie wezwany do cenzury. Udało mi się na szczęście wmówić im, że ten miś w filmie nie mówi ani słowa i dlatego ma zaklejoną buzię. My oczywiście doskonale wiedzieliśmy, że to tacy jak my mają
zaklejone usta.


Mając na względzie tamtą, bardzo udaną współpracę, twórcy kontynuacji losów Ryszarda Ochódzkiego zaprosili Andrzeja Pągowskiego do współpracy także przy filmie "Ryś". Autor nie zastanawiał się długo nad podjęciem tego wyzwania: Dzisiaj na pewno trudniej zrobić taki film jak "Miś". Najróżniejsze kretynizmy są wprawdzie obecne w naszej rzeczywistości, jednak to już zupełnie inne kretynizmy, będące jedynie dodatkiem do normalnego życia. Nadal jednak są tacy, którzy sadzą, że to wszystko jest normalne i tacy jak my, którzy uważają, że jest odwrotnie. Plakat do "Rysia" ma pokazywać, że "Miś" i "Ryś" to zupełnie inne filmy, powstałe w kompletnie różnych czasach, a łącznikiem między nimi jest Stanisław Tym - zdradza Pągowski. - To plakat z kluczem, z pewną układanką, która będzie po części zrozumiała dla widza przed filmem, po części już po jego obejrzeniu. 

Artysta otwarcie przyznaje się do niegasnącej sympatii dla "Misia", choć, jak twierdzi, dziś bawi go w tamtym filmie już zupełnie co innego niż niegdyś. Swoje oczekiwania wobec "Rysia" zamyka natomiast w jednym, krótkim zdaniu: "Ryś". o Tym będzie głośno!

"Ryś" w reżyserii Stanisława Tyma na ekranach kin od 9 lutego.

Informacja własna.

29.12.06

 

 

 

Nadchodzący - 2007 rok z pewnością przyniesie dziesiątki fantastycznych tytułów na nasze ekrany kinowe. Na pewno będzie śmiesznie, smutno, strasznie, mądrze i refleksyjnie. Kinomani z pewnością mają już swoje typy. Są jednak takie tytuły, na które czekają szczególnie niecierpliwie. 

Rok zacznie się od subtelnego uderzenia. 26 stycznia obejrzymy "Rozstania i powroty" - najnowszy film cenionego brytyjskiego reżysera Anthony'ego Minghelli, wielokrotnie nagradzanego za takie filmy jak "Angielski pacjent", "Utalentowany pan Ripley" czy "Wzgórze nadziei". Film imponuje nie tylko obsadą (Jude Law, Juliette Binoche, Robin Wright Penn, Ray Winstone, Martin Freeman), ale i poruszanymi, niezwykle aktualnymi, tematami. Reżyser zdecydował się bowiem pokazać współczesny Londyn wraz z jego mozaiką kultur, językowych różnic i ludzkich dramatów. Uczuciowy, mądry i dobrze zagrany film - uznaje powszechnie krytyka. Film o miłości, blisko Walentynek, a przy tym mądry!

Chwilę po tej dawce refleksji widzowie otrzymają odpowiedź na to, jaki jest Ryszard Ochódzki anno domini 2007. Największe gwiazdy polskiego kina, kabaretu i estrady, wielka tajemnica i niemałe zaskoczenia. Prawda czasu i prawda ekranu znów stoczą ze sobą zaciekłą walkę. 9 lutego w kinach całej Polski zagości "Ryś" w reżyserii
Stanisława Tyma i z nim samym w roli głównej.

To już wkrótce, ale kolejne miesiące serwują nam nie mniejsze filmowe gratki. Już w maju, niespełna rok po triumfie "Skrzyni umarlaka" kapitan Jack Sparrow (Johnny Depp) wyruszy poza koniec znanego mu świata. Tak zakończy się odyseja "Piratów z Karaibów", kto wie, czy na zawsze. Wraz ze Sparrowem w drogę udadzą się ponownie: niezawodny Will (Orlando Bloom), piękna Elizabeth (Keira Knightley) oraz znany z pierwszej odsłony ich przygód - kapitan Barbossa (Geoffrey Rush).

Wczesną jesienią w kinach pojawi się spora niespodzianka dla całej rodziny - najnowsza produkcja ze studia Pixar - "Ratatuj". Marzeniem pewnego młodego szczurka o imieniu Remy jest gotowanie. Chciałby stać się szefem kuchni w Paryżu - stolicy dobrego smaku i wykwintnego jedzenia. Niestety nie jest to łatwe zadanie - przede wszystkim dlatego, że nikt nie przepada za widokiem szczurów w kuchni. Dlatego, kiedy Remy przenosi się do piwnicy jednej z najsłynniejszych restauracji, kulinarny świat Paryża wywraca się do góry nogami. Tradycyjnie świetna animacja, fenomenalne tłumaczenie i wielkie niespodzianki obsadowe w polskiej wersji językowej.

A to tylko niektóre z propozycji przygotowanych na 2007 rok! Zapraszamy do kin!

Informacja własna.

 
 

LISTA INFORMACJI

Cage reżyserowany przez przyjaciela
22.12.2007
Dlaczego Wilkowyje?
20.12.2007
Nicolas Cage i jego pierwszy sequel
18.12.2007
Zły inspektor Artur Barciś
14.12.2007
"Ranczo Wilkowyje" - rydwany i furmanki
11.12.2007
Patrick Dempsey - seksowny książę z bajki
08.12.2007
Jest zwiastun do "Rancza Wilkowyje"!
22.11.2007
"Zgon na pogrzebie" - zgryw na poważnie
20.11.2007
Podwójny Żak w kinach na Święta!
16.11.2007
Jeden pogrzeb, żadnego wesela
15.11.2007
Jest już plakat do "Rancza Wilkowyje"!
12.11.2007
Głos Muppetów znów za kamerą!
07.11.2007
Wielki mały aktor w czarnej komedii
30.10.2007
"Ranczo Wilkowyje" jeszcze w tym roku!
27.10.2007
Teksański akcent Pazury
24.10.2007
"Ranczo Wilkowyje" - telewizyjny fenomen w kinie
21.10.2007
Premierowy szczurek z Okrasą
17.10.2007
"Ranczo" ma dystrybutora i datę premiery kinowej!
10.10.2007
"Niewidzialny" - szwedzko-holenderskie inspiracje
05.10.2007
Szczur gigant w Warszawie!
02.10.2007
Spece od przerażania w "Niewidzialnym"
30.09.2007
Szarapowa Hollywood
23.09.2007
Zamachowski żarłokiem!
19.09.2007
Niewidzialny syn Toma Cruise'a
10.09.2007
"Ratatuj" na nowy rok szkolny
03.09.2007
Polski przepis na "Ratatuj"
20.08.2007
Okraszony "Ratatuj"
17.08.2007
Przejedzony Tomasz Karolak
10.08.2007
Cezary Kosiński ze szczurami
01.08.2007
Peter Fonda: od diabła do wieprza
13.07.2007
Nejman z bandą "Dzikich wieprzy"
11.07.2007
Ray Liotta - zamknij się i rób swoje!
03.07.2007
"Ratatuj" podbiło Paryż!
02.07.2007
John Travolta - motocykle i rodzina
27.06.2007
"Gang dzikich wieprzy" - piraci na harleyach
21.06.2007
"Ratatuj" - szczurek wyrusza w świat
19.06.2007
Dzień Dziecka z Kotem, dinozaurem i żabami
30.05.2007
Podboje "Piratów z Karaibów"
28.05.2007
Artur Rojek i "Rodzinka Robinsonów"
28.05.2007
Keira - popularna aż na krańcu świata
23.05.2007
Keith Richards - rockowy pirat wszechczasów
21.05.2007
Wszystkie barwy "Piratów z Karaibów"
16.05.2007
Orlando Bloom i dług wdzięczności
14.05.2007
"Ściśle tajne" - Hanssen i papierosy
08.05.2007
Ryan Philippe - młody, zdolny, atrakcyjny i w trakcie rozwodu
30.04.2007
"Ściśle tajne" - prawdziwa historia i wybitna kreacja
25.04.2007
"Piraci z Karaibów. Na krańcu świata" największa w historii premiera zwiastuna
29.03.2007
Rekordowa premiera zwiastuna "Piratów z Karaibów. Na krańcu świata"
19.03.2007
Błyskawiczne pół miliona "Rysia"
19.02.2007
"Hollywoodland" - ciemne strony fabryki snów
15.02.2007
Ben Affleck w kostiumie Supermana
12.02.2007
Spektakularna premiera "Rysia"
07.02.2007
Tym z Kayah, Kayah z Tymem
05.02.2007
Polska babcia Juliette Binoche
26.01.2007
Książkowy "Ryś" już w księgarniach
24.01.2007
Muzyczne "Rozstania i powroty"
23.01.2007
Stanisław Tym gra z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy
22.01.2007
Jude Law - Redfordem Aanthony'ego Minghelli
17.01.2007
Pągowski znów projektuje dla Tyma
04.01.2007
2007 - filmy, na które czekamy
29.12.2006